Beata Tadla wreszcie znalazła miłość życia. Zaręczyli się zaledwie po trzech miesiącach znajomości. Wzięli romantyczny ślub w zimowej scenerii, choć w środku pandemii. I to ona z jednej strony dała im popalić, a z drugiej strony niesamowicie umocniła.
- Zaczęliśmy inaczej niż większość par. Niedługo po naszych zaręczynach trafiliśmy razem na kwarantannę, bo zachorował mój syn. Potem był lockdown, nie było kina, knajp, hoteli, randek poza domem, ponieważ wszystko było zamknięte. Skupiliśmy się na domowej codzienności i w niej szukaliśmy radości - opowiedziała niedawno Beata Tadla.
A gdy udało im się wyjechać w podróż poślubną, razem zachorowali na COVID.
- Taka "miłość w czasach zarazy", ale piękna i prawdziwa - podsumowała Beata Tadla.
NIE PRZEGAP: Beata Tadla uwodzi męża w wodzie. Miłosne igraszki, seksowne ujęcia
Na ten tydzień przypadła pierwsza rocznica ich ślubu. "To już rok. Każdego dnia dowiaduję się, że to podobieństwa się przyciągają. Kocham cię, mężu" - napisała w sieci gwiazda. Zapytaliśmy więc o wszystkie te podobieństwa. Okazuje się, że ich życiorysy rzeczywiście w dużej części się pokrywają, dlatego tak dobrze się rozumieją.
- Pochodzimy z takich samych rodzin - kochających, wspierających, skromnych. Wychowaliśmy się w blokowiskach, poza wielkimi miastami. Oboje wyjechaliśmy za marzeniami. Oboje postawiliśmy na solidne wykształcenie. Oboje dochodziliśmy do swoich zawodowych miejsc kompletnie samodzielnie. To nas łączy - opowiada "Super Expressowi" Beata Tadla.
- A poza tym to samo poczucie humoru, ten sam sposób spędzania czasu, zainteresowania, kuchnia. Mogłabym długo wymieniać. Po prostu musieliśmy się spotkać! - mówi.