Bronisław Cieślak, legenda polskiego kina, nie żyje. W rozmowach zawsze był on bardzo szczery i nie zwykł owijać w bawełnę. - Szpital onkologiczny to zupełnie inny świat, nie koniecznie zrozumiały dla zdrowych ludzi. Tu czasem trzeba się śmiać, żeby nie zwariować. Kiedyś, w kolejce przed gabinetem spotkałem faceta, który zapytał mnie jakiego mam raka. Jak usłyszał, że to prostata, machnął ręką i powiedział: „panie, taki rak to ch...j! Ja to mam dopiero zmartwienie” i zaczął mi wyliczać co mu jest – relacjonował nam w zeszłym roku. Wtedy jednak wyniki miał, jak sam twierdził „na szczęście całkiem przyzwoite”. Cieślak przeżył też stres związany z koronawirusem, bo jego ukochana żona miała kontakt z osobą zakażoną. - Kwarantanna? Nie odróżniam. Ja od dwóch lat jestem na kwarantannie i wyleguję się na moim tarasie. W moim domu i ogrodzie mam jak w raju – tłumaczył nam wówczas. W krakowskim szpitalu spotykał wielu znajomych, a tym, którzy dzwonili do niego ze słowami współczucia, mówił, że każdego może to spotkać.
Zobacz: Bronisław Cieślak kilka lat przed śmiercią wyjawił prawdę o swoim ojcostwie. To był totalny szok!
- Przeczytałem, że mój dawny znajomy z polityki, Włodzimierz Cimoszewicz też ma ten nowotwór, więc pomyślałem, że zapisaliśmy się do tego samego klubu, razem z Jamesem Bondem (Seanem Connery'm - red.). On też przed śmiercią chorował na raka prostaty. Miałem okazję go poznać na gali Telekamer w 2004 roku. Nina Terentiew przedstawiła polskiego James`a Bond`a (śmiech) temu prawdziwemu. Nawet zamieniliśmy kilka słów po angielsku (śmiech) – wspomniał w wywiadzie dla "Na żywo".
Lekarze usunęli mu prostatę i zaaplikowali chemioterapię, ale terapia nie zadziałała. Bronisław Cieślak miał świadomość, że w każdej chwili może pożegnać się z tym światem, ale nie panikował. - Jesteśmy identyczni, wszyscy umrzemy i wszyscy nie wiemy kiedy. To może być choroba, dachówka spadająca z dachu albo wypadek samochodowy. Ja od dawna pamiętając jaki mam pesel, wiem, że wszystko co najważniejsze już przeżyłem i cieszę się tym co jest, na przykład piękną pogodą – mówił.
Przeczytaj również: Bronisław Cieślak był upokarzany w pośredniaku! Przy ludziach musiał odbierać groszowe zasiłki
Na co dzień mieszkał razem z żoną Anią w pięknym domu pod Krakowem, w okolicach Skawiny. Z okien patrzył na pagórki i drzewa, zakupy robił na lokalnym targu i czekał na odwiedziny dzieci i wnucząt. Osierocił córkę Zosię (31 l.), która jest mamą 2,5-letniego synka Jurka, syna Janka (30 l.) i córkę Kasię (45 l.) z poprzedniego małżeństwa, która urodziła Bartka (18 l.) i Kacpra (13 l.).