Krzysztof Krawczyk i Ewa Krawczyk przeżyli ze sobą niemalże całe życie. Po śmierci artysty serce jego żony rozpadło się na kawałki. Kobieta wciąż nie może się pogodzić się z jego odejściem. - Okropnie brakuje mi Krzysztof. Nie radzę sobie - mówi "Super Expressowi". Pani Ewa, która ciężko znosi żałobę i jest na lekach uspokajających, wychodzi z domu tylko wtedy kiedy musi. - Dom opuszczam tylko wtedy kiedy jestem gdzieś potrzebna tak jak np. w Opolu albo mam ważne spotkanie. Moje życie to jest kościół, cmentarz i dom, bo tam się czuję najbezpieczniej. Czuję tam obecność Krzysia i wiem, że jest ze mną, wiem że mnie pilnuje - dodaje.
Tu brali ślub kościelny
Dlatego też kiedy w weekend pojawiła się w Warszawie na premierze książki "Krzysztof Krawczyk. Życie jak wino", w niedzielę odwiedziła kościół św. Barbary gdzie 27 kwietnia 1988 r. przysięgała Krawczykowi miłość aż do śmierci. - Ten kościół jest dla mnie wyjątkowy - powiedziała.
Zobaczcie GALERIĘ zdjęć ze ślubu i wesela. Pod nią reszta część artykułu.
Dzięki Krzysiowi śpi spokojnie
Dzięki modlitwie pani Ewa staje na nogi. - Teraz bezpiecznie śpię w nocy. To jest zasługa Krzysia. Zawsze go proszę żebym miała spokojną noc i bezpieczną. Od jego śmierci te noce naprawdę takie są. Męża brakuje mi cały czas dlatego jestem otoczona jego rzeczami. Niczego z domu nie wróciłam, nawet chodzę w jego zegarku żeby przynosił szczęście. Nawet gdy jestem w hotelu ma ze sobą jego zdjęcia - dodała.