To nie tak miało wyglądać. Kiedy Stan Borys i jego partnerka Ania Maleady wylatywali z końcem lutego do Nowego Jorku, mieli umówione wizyty u specjalistów. Rehabilitacje miały pomóc gwiazdorowi w powrocie do pełnej sprawności po udarze mózgu, który przeszedł w lutym ub.r. Plany pokrzyżował wybuch pandemii koronawirusa. Stan musiał zamknąć się w domu.
Karetki na sygnale
Razem z ukochaną mieli nadzieję, że wszystko szybko się skończy. Niestety, sytuacja w Nowym Jorku przerosła najstraszniejsze obawy wszystkich.
– Tak naprawdę nikt nie może czuć się bezpieczny. Wcześniej miasto tętniło życiem. Dziś jest niemal puste. Słychać tylko karetki na sygnale. To przerażające – mówi nam Ania, a Stan kiwa twierdząco głową.
Oboje przestrzegają obowiązujących zasad.
– Nosimy maski, rękawiczki i zachowujemy dystans. Myjemy ręce i izolujemy się.
Ale najbardziej przeraża to, co nowojorczycy widzą wychodząc z domów...
– Ciała masowo były wywożone dużymi przyczepami... Teraz śmiertelność w NYC zmalała, ale nadal jest między 230 a 330 zgonów dziennie. Szpitale w ostatnich dniach trochę odetchnęły, ale lekarze obawiają się, że kiedy miasto zostanie znowu otwarte, ludzie ruszą do metra i autobusów, liczba zachorowań znowu wzrośnie – opowiada Ania.
Strach o przyszłość
Ania i Stan wśród znajomych obserwują coraz większe obawy o przyszłość. Codziennie słyszy się tam o osobach, które nie wytrzymały psychicznie.
– Życie w strachu może doprowadzić do innych chorób. Niektórzy popełniają samobójstwo. Ludzie boją się o przyszłość, o brak pracy i brak funduszy na życie. Wszyscy żyjemy w napięciu – mówi przejęta Maleady.
– Wszyscy wokół straszą nas, że będzie jeszcze gorzej – dodaje Stan. – Staram się jednak nie dopuszczać złych myśli.
Mimo to smuci go to, co widzi.
– Ludzi na ulicach jest mało albo nie ma ich w ogóle. Większość robi zakupy i szybko wraca do domów. Na całe szczęście ludzie stosują się do tego, co jest ważne w pandemii i zachowują dystans. Oczywiście też buntują się jak wszędzie na całym świecie, ale przecież nie można nikogo oskarżać, bo to nie wojna, ale gorzej, bo to zaraza, która na nas czyha zewsząd! Uczymy się żyć w nowej okrutnej cywilizacji choroby – dodaje Stan.
Czytaj "Super Express" bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie KLIKNIJ tutaj