Powodów jest kilka. Po pierwsze, alkohol szkodzi, a Tyszkiewicz chce o siebie dbać. Po drugie, ma dużo pracy i nie może pozwolić sobie na poalkoholową "niedyspozycję".
- Wolę nie przesadzać. Mam dużo obowiązków i muszę być zawsze w formie. Zresztą to niezdrowe, więc po co się truć – tłumaczy Faktowi aktorka. Choć zaraz dodaje, że gdyby tylko miała jakiś cudowny sposób na pozbycie się kaca, może nie byłaby tak radykalna. – Jakbym miała jakiś patent na kaca, to może bym pomyślała nad zmianą nastawienia. A tak, to nie – zastrzega.
Tyszkiewicz zdradziła też przy okazji, że to nie jedyny nałóg, z którym musiała się uporać. – Rzuciłam już mnóstwo nałogów: ruletkę, blackjacka, pieprzówkę, wiśniówkę, żołądkówkę – wyliczała aktorka. Ale jednego nadal nie może się pozbyć. Pali jak smok i brakuje jej silnej woli, żeby rzucić papierosy. – Najdłuższy czas, w którym nie zapaliłam papierosa, to trzy godziny - wyznała.
Polecamy: Gosposia Jaruzelskiego zajmuje się panią GENERAŁOWĄ lepiej niż córka Monika?