Urbański nie ma ostatnio w życiu wielu powodów do radości. Rozwodzi się z żoną Julią Chmielnik (32 l.). Jako samotny ojciec ma więc często na głowie dwójkę ich pociech - Stefanię (4 l.) i Danutę (2 l.). W dodatku ostatnio nie najlepiej idzie mu z pracą, gdyż nie ma stałego kontraktu. Niegdyś prezenter lubił otaczać się luksusem, dziś jest całkiem innym człowiekiem. Nie znaczy to, że głoduje, bo stawki za jeden jego występ to ciągle ok. 10 tys. zł. On po prostu chce żyć skromnie, jak większość Polaków.
Zobacz także: Hubert Urbański rozpacza po rozstaniu z ukochaną
Widzieliśmy to na własne oczy. Hubert pojawił się w centrum Warszawy. Przyjechał swoją poczciwą wysłużoną toyotą corollą. Przy jego zamiłowaniu do samochodów, jest to zdecydowanie najsłabszy rumak w jego motoryzacyjnej stajni. Ale za to jest niezwykle ekonomiczny, gdyż się nie psuje i nie spala za dużo. Ale to nie koniec oszczędności. Dumny tata woził po mieście córki w jednym wózku. I choć dziewczynkom nie w smak było gnieździć się w spacerówce, prezenter ze stoickim spokojem starał się usadzić je jak najwygodniej. W dodatku Urbański miał przy sobie torebkę w kwiatki, którą chyba zostawiła jego była. No, czyż to nie mistrz oszczędzania?!