- Trudno jest wcielić się w taki czarny charakter, jakim jest Aleks?
- Jaki tam czarny charakter... Dlaczego pani tak uważa? Prawnik, który wchodzi w układy z mafią... Jest prawnikiem, takie przypadki się zdarzają, ale to jest tylko jego zawód (śmiech).
- Przygotowywał się pan w szczególny sposób do tej roli?
- Mój ojciec był prawnikiem. Chodziłem na procesy, napatrzyłem się, jak sędziowie i adwokaci zachowują się na sali sądowej i poza nią. Nie było więc dla mnie zbyt trudno wejść w skórę Aleksa.
- Sylwia, jego żona, którą gra Urszula Grabowska, owija sobie tego twardego faceta wokół palca...
- Tak samo jak w życiu. Bywa, że ktoś kocha bardziej albo jest bardziej dominujący.
- A dlaczego według pana Aleks tak upiera się przy związku z Sylwią?
- Nie wiadomo. Tu działa chemia. Czasem ktoś mówi, że wybrał złą kobietę czy mężczyznę. Uczuć nie da się wytłumaczyć.
- Aleks poza tym, że jest prawnikiem, prowadzi też knajpę. Pan był właścicielem krakowskiego klubu Maska...
- Tak. Ale nie dlatego dostałem tę rolę. Nie jest to powrót do korzeni, raczej przypadek. A rzeczywiście miałem w swoim życiu taką gastronomiczną przygodę...
- Można powiedzieć, że był pan prekursorem aktorów, którzy otworzyli własne restauracje?
- Byłem jednym z pierwszych. Maska znajdowała się w budynku Starego Teatru. Ogłoszono przetarg, udało mi się go wygrać. Stwierdziłem, że skoro jestem związany z teatrem, to taki klub może być ciekawym pomysłem, jeśli będzie prowadzony na odpowiednim poziomie. Maska na pewno nie pracowała na złe imię teatru.
- Po co to panu było?
- To była przygoda, która już się skończyła.
- Ale zostały wspomnienia...
- Mieszane... Były lepsze, gorsze okresy. Na pewno było to dla mnie ciekawe doświadczenie. Lecz zarówno sztuka, jak i biznes są bardzo zazdrosnymi dziedzinami, pogodzenie obu nie jest możliwe.
- Zazdrosna sztuka wygrała?
- Nie do końca. Tak się złożyło, że teatr nie przedłużył umowy dzierżawy, na miejscu klubu zrobiono sale multimedialne.
- Czy zgadza się pan ze stwierdzeniem, że władza i pieniądze dają większe powodzenie u kobiet?
- Błyskotliwe sformułowanie, ale czy dzięki temu można kupić miłość? Raczej nie.