Ukochany mąż oświadczył się jej dwukrotnie, syn nie chce być kojarzy z karierą mamy

Choć zmarła ponad czterdzieści lat temu, 25 sierpnia 1982 roku, dzisiaj jako asteroida krąży wokół Słońca. Anna German anielski miała głos oraz urodę, lecz jej życie pełne było człowieczego cierpienia.

Matka wyszła za polskiego oficera, przekręciła nazwisko i mówiła, że zginął

Urodziła się 14 lutego 1936 roku w Urgenczu (na terenie dzisiejszego Uzbekistanu), a jej rodzice poznali się przy granicy z Iranem. Ojciec Eugeniusz pochodził z rodziny o korzeniach niemieckich, matka Irma z rodziny o pochodzeniu holenderskim. Przez wiele lat Związek Radziecki starał się, by artystkę kojarzono z ich krajem. Anna German odmówiła przyjęcia obywatelstwa sowieckiego. Wyjaśniała Breżniewowi, że jest Polką, bo to Polska uratowała życie jej i matki.

Gdy miała trzy lata, ojciec został rozstrzelany przez NKWD. Matka postanowiła z Anną wyruszyć w drogę. Prowadziła je przez Taszkient, Nowosybirsk, Syberię i Kirgistan. W trakcie często nie miały co jeść, zaznały najgorszej biedy.

Wszystko zmieniło się, gdy w 1942 roku Irma napotkała żołnierza Ludowego Wojska Polskiego, Hermana Gernera, za którego wyszła 4 kwietnia. Po ślubie zmieniła jednak nazwisko na Berner i utrzymywała, że jej mąż rzeczywiście był oficerem Wojska Polskiego. Lecz zginął w bitwie pod Lenino. Jako żona Polaka Irma mogła w 1946 ubiegać się o repatriację. Zamieszkały we Wrocławiu.

„Czy wiesz co to bieda?” German dawała 40 koncertów miesięcznie, każdy za 100 złotych

Po maturze złożyła papiery na Wydział Malarski we Wrocławiu, ale mama zapytała ją wprost:

Czy wiesz, Aniu, co to takiego bieda?

Wiedziała aż za dobrze. Dlatego postanowiła zostać geolożką.

Była posągowo piękną blondynką, ubierała się z klasą nieznaną rówieśniczkom – kwieciste sukienki, wcięte płaszcze, apaszki na szyi i chusty wokół głowy. Chciała śpiewać. Dlatego, za namową koleżanki, poszła na przesłuchanie. W Estradzie Wrocławskiej przyjął ją Szymon Szurmiej. Był wymagającym reżyserem. Po chwili namysłu oznajmił:

Przyjmujemy panią

Wtedy życie zaczęło nabierać innych odcieni.

Gwiazdą została trzy lata później, w 1964, dzięki kompozytorce Katarzynie Gartner. Napisała dla niej piosenkę „Eurydyki tańczące”. Najpierw dostała za nią drugą nagrodę na 2. Krajowym Festiwalu Piosenki Polskie w Opolu, potem zagrała koncert dla telewizji berlińskiej i odbyła trasę koncertową po ZSRR. Do jej matki krzyczano na wrocławskim podwórku:

Niech pani włączy radio, Anna śpiewa!

„Ze swojego łóżka widziałam tylko ścianę i drzewo…”

Inżyniera Zbigniewa Tucholskiego poznała, gdy już było o niej głośno. Spotkali się na basenie. Nie rozpoznał jej. Kiedy parę miesięcy później poprosił o rękę, z dłoni wypadła jej szklanka z herbatą. Nie zgodziła się. On i tak został jej Aniołem Stróżem.

Wszystko, co dobre w człowieku, było w niej

– wspominał piosenkarkę.

Kreowano ją na międzynarodową gwiazdę.

Nie jestem w stanie przybrać choćby na krótko maski obcej mi kobiety, tylko na pokaz, na sprzedaż, dla reklamy

– żaliła się. Jej życie zatrzymało się w 1967. Miała wtedy we Włoszech wypadek samochodowy.

Dwa tygodnie leżała nieprzytomna i połamana. Gdy odzyskała świadomość, postanowiła wrócić do Polski. Tam czekał Zbyszek. Ponownie się oświadczył. Tym razem powiedziała „tak”.

Ze swojego łóżka widziałam tylko ścianę i drzewo. Całymi godzinami patrzyłam w okno, czekając czy nie pojawi się ptaszek na gałęzi

– wspominała tamten czas.

Pod koniec życia zmieniła wyznanie, taki to „Człowieczy los”

Nie spodziewała się, że znowu zacznie śpiewać. Najpierw zaczęła komponować. Wtedy powstała piosenka „Człowieczy losy”. Był 1970 roku, gdy Polacy znowu ją pokochali, tym razem za mądrość. W 1975 urodziła syna, Zbyszka Juniora.

Wszystko układało się dobrze. Mieli dom, syna, ona grała koncerty. Wkrótce planowała wyruszyć w trasę po tych republikach radzieckich. Lecz u szczytu dopadł ją nowotwór. Odwołała trasę. Ponownie została przykuta do łóżka. Tym razem nadziei szukała w religii.

Przychodzili do nas księża (…) Mówili – weźcie ślub, ochrzcijcie dziecko. Byłem katolikiem, więc zrobiliśmy tak

Ale to jej nie wystarczyło. Postanowiła zmienić wyznanie:

Dostałam od Boga znak. Zaproś pastora kościoła Adwentystów. Chcę się ochrzcić

– powiedziała późną wiosną 1982 roku.

„Ja to ja i nie potrzebuję żadnego rozgłosu…

Anna German zmarła we śnie w nocy z 25 na 26 sierpnia 1982 roku w szpitalu przy ul. Szaserów w Warszawie. Miała wówczas 46 lat. Została pochowana na cmentarzu ewangelicko-reformowanym, a w ceremonii wzięło udział kilka tysięcy osób. Nad grobem artystki modlitwę zmówił ksiądz Jan Twardowski.

Zbigniew Tucholski wychował syna z pomocą teściowej. Chłopiec poszedł w ślady ojca i od lat unika medialnego szumu. Odmawia udzielania wywiadów na temat matki, która zmarła gdy miał siedem lat. Nie chce być z nią kojarzony. Zapytany dlaczego, odpowiada:

To dla mnie zbyt osobiste. Nie chcę, aby łączono mnie z Anną German. Ja to ja i nie potrzebuję żadnego rozgłosu. Może to i dziwne, ale nie chcę, aby o mnie mówiono, pisano, kojarzono z karierą mamy. Zbyt dużo nieprawdy napisano

W 1975 radziecka astronomka nazwała jej imieniem asteroidę, która co sześć lat okrąża słońce.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki