Agata Młynarska po inwazji Rosji na Ukrainę zamieściła poruszający wpis w mediach społecznościowych. Napisała w nim, że cały czas jest w kontakcie z czterema Ukrainkami, które niegdyś u niej pracowały i pomagały jej w prowadzeniu domu. Były to Alanka, Orysia, Maria i Julia. - Choć pracowały, zawsze czułyśmy, że stają się częścią rodziny. Święta, chrzty, śluby, pogrzeby… zawsze byłyśmy razem. Płacz i śmiech, ból i szczęście. Dzieliłyśmy to wspólnie - wspomina dziennikarka. Młynarska zaznaczyła, że jedna z kobiet o imieniu Alanka nie może wrócić do Polski, choć to właśnie z pracy w naszym kraju kobieta utrzymuje swoją rodzinę na Ukrainie. - Płacze w telefonie…nie zostawi przecież chorej mamy, wnuków - pisała o niej Młynarska. Jednak po kilku dniach gwiazda telewizji przekazała sensacyjne i pełne radości wieści.
Czytaj koniecznie: Ukraina. Ruski wróg dostaje szału. Horror w Kijowie i groźby Putina o atomie [RELACJA NA ŻYWO]
- Po wykańczającej podróży na piechotę, z córką i wnukami - (rocznym i 11 letnim), po kilkunastu godzinach stania na granicy, Alanka już jest!!Dziękuję nieocenionej pani Małgosi, jej mężowi, synowi za niesamowitą pomoc, serce, oddanie. Dziewczyny mają już mieszkanie - napisała dziennikarka na Facebooku.
Czytaj również: Żołnierze z Ukrainy zwrócili się do Rosjan. Włosy stają dęba! "Macie prze***ne"
Agata Młynarska dodała, że syn i zięć Alanki zostali na Ukrainie. - Teraz najważniejsze jest, żeby złapać oddech po tym wszystkim. Pani Natalia z dwójką dzieci też już dotarła do pradziadków moich wnuczek… jest to wielka radość choć przez łzy bezsilności, rozpaczy, złości - dodała.