- Grała pani jedną z głównych ról w Teatrze Polskim w Waszyngtonie, także w filmie "Motylem jestem, czyli romans czterdziestolatka", napisała pani książkę "Motylem jestem, czyli piosenka o mnie samej". I wciąż pani śpiewa, koncertuje w Polsce i za granicą. To nie za dużo, jak na jedną delikatną osobę?
- Lubię tak żyć, ciesząc się tym, co robię. A potrafię cieszyć się ze wszystkiego, z dużych i małych rzeczy. Mam w sercu pogodę i miłość do ludzi, bo w każdym staram się zobaczyć coś dobrego. Bo nawet jeśli ktoś zrobi coś niewłaściwego, to może akurat tak się złożyły okoliczności.
- A jak ma pani problemy, też jest pani taką optymistką?
- I jak przytrafiają mi się kłopoty, bo w końcu każdy je miewa, to uważam, że nie zdarzają się bez powodu, że są po to, żeby mnie czegoś nauczyć. I wyciągam z nich wnioski.
- Kocha pani ludzi, a oni odwzajemniają tę miłość. Ma pani doskonały kontakt i ze starszymi, i z młodymi, czego dowodem jest chociażby płyta "Małe rzeczy". Współpraca z młodymi twórcami okazała się nad wyraz udana...
- Tak, było fantastycznie od samego początku. I chyba nie tylko dlatego, że muzyka łączy pokolenia. Trafiłam naprawdę na świetnych ludzi.
- W "Małych rzeczach" śpiewa pani: "Jak ja, z drobiazgów się ciesz, wszystko powraca, czy wiesz". Sądzi pani, że historia lubi się powtarzać, że jednak wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki?
- To nie jest takie proste. Pewne rzeczy się powtarzają. A czasem dostajemy od losu jednorazową szansę. Najlepiej byłoby oczywiście, żeby powtarzały się te, na których nam bardzo zależy. I żebyśmy właśnie na nie mieli wpływ.
- Czy żałuje pani minionych chwil, czy raczej upatruje kolejnych szans od życia?
- To, jak żyjemy, to są nasze wybory. Ja uważam, że wciąż trzeba szukać nowych dróg spełnienia. Potrafić wzruszać się i śmiać. I oczywiście umieć cieszyć się z drobiazgów.
- Dziękujemy za rozmowę.