Prowadzącą "Pytanie na śniadanie" spotkaliśmy na warszawskim torze Stegny. Ubrana w ciepłe ciuszki wskoczyła pewna siebie na lodowisko. Piruety, podskoki, obroty - to tylko niektóre figury, które mogliśmy oglądać w wykonaniu Popek. Kto by pomyślał, że jeszcze niedawno prezenterka nie wiedziała, z czym to się je. - Nie przypuszczałam, że to będzie aż tak trudne - mówiła w wywiadach.
Patrz też: Anna Popek: Seks bez uczucia nie wchodzi w grę!
Jak się jednak okazało, pewne trudności stanęły jej na drodze i teraz. Po kilkunastu minutach jazdy, przy kolejnym obrocie, coś poszło nie tak i Anna upadła na pupę.