Tymczasem wygląda na to, że Urbańską i Muchę interesuje tylko i wyłącznie to, żeby jak najlepiej prezentować się przed publicznością. Dziewczyny nie obrzucają się inwektywami, nie widać między nimi żadnej wrogości. Potwierdza to sama Natasza w rozmowie z "Party":
- Nie ma między nami żadnych nieporozumień. Może nie powinnam tego mówić, ale w pierwszym odcinku uratowałam Ani skórę. Ja mam numer 12, ona - 11. Na początku programu, chwilę przed wyjściem na schody zauważyłam, że nie ma jej przede mną w kolejce. Pobiegłam jej szukać. Ania chyba się tego nie spodziewała.
Takie podejście należy zdecydowanie pochwalić. Rywalizacja na parkiecie w świetle kamer nie musi przecież być równoznaczna z obrzucaniem się błotem i konfliktami na potrzebę widowiska. W "Tańcu z Gwiazdami" powinien liczyć się w końcu sam taniec, a nie romanse czy zakulisowe plotki.