Gdy jedni zazdrośnie strzegą swojej prywatności (czytaj "Rubikowie nie pokażą dziecka prasie"), inni nie mają oporów, by dzielić się swoim szczęściem z czytelnikami kolorowych magazynów. Przykład? Natasza Urbańska, która chętnie pokazuje córeczkę. Kalinka ma niecały rok, a już zaliczyła dwie okładki. Pierwszą niedługo po urodzeniu - razem z mamą i tatą pozowała w "Vivie!" (czytaj "Józefowicz i Urbańska sprzedali dziecko"). Drugą - w najnowszym numerze konkurencyjnej "Gali".
Przy okazji sesji Urbańska opowiada o swojej miłości do córki, o tym, jak Kalinka się rozwija, nie omieszkała też wspomnieć o swoim mężu, Januszu Józefowiczu (50 l.) i o sobie. Nie ma wątpliwości, że Natasza to chodzący ideał.
- Po treningach do "Tańca z gwiazdami" piorę, sprzątam, gotuję, bawię się z córeczką i staram się być dobrą żoną. Wczoraj ugotowałam rosół z naszej kury. Uwielbiam go, mogłabym go jeść codziennie... Kojarzy mi się z domem, niedzielą, rodziną, czasem wolnym, beztroską - chwali się tancerka.
I choć Urbańska zarzeka się, że można być jednocześnie opiekuńczą matką i pochłoniętą pracą artystką, to jednocześnie przyznaje, że pomoc rodziców jest nieoceniona. Na szczęście dziadkowie nie muszą dojeżdżać do wnuczki aż do Jajkowic, gdzie Natasza i Janusz kupili dworek. Znana para mieszka niedaleko nich, na warszawskim Mokotowie.
Można negatywnie oceniać decyzję Nataszy o tym, by wychowywać dziecko na oczach mediów, ale jedno trzeba przyznać: piękna tancerka wie, jak wykorzystać popularność i zainteresowanie, które przyniósł jej "Taniec z Gwiazdami".