Portal plejada.pl przypomniał historią niesamowicie burzliwej miłości Huberta Urbańskiego i Julii Chmielnik. Pierwsze małżeństwo prowadzącego "Milionerów" z socjoterapeutką Urszulą Engelmayer dobiegło końca w 2002 roku. Owocami ich związku są dwie córki: Mariannę (ur. 1990 r.) i Krystynę (ur. 1994 r.). Po zakończeniu tej relacji Urbański, w opinii swoich przyjaciół wypowiadających się anonimowo w mediach, "nie szukał miłości na siłę, nie poganiał losu". Przez lata widywany był z różnymi kobietami, ale wszystko to były przelotne związki. Wszystko zmieniło się w 2008 roku, gdy to w jednej z krakowskich knajpek poznał młodszą o 15 lat Julię Chmielnik (córkę tragicznie zmarłego aktora Jacka Chmielnika, znanego m.in. z głównej roli w kultowym filmie "Kingsajz"). Para miała się w sobie zakochać dosłownie od pierwszego wejrzenia!
Miłość Urbańskiego i Chmielnik
- Przestaję wierzyć w przypadki. Czasem to są po prostu zbyt duże zbiegi okoliczności, żeby nazwać to tylko przypadkiem - tak jak w przypadku tego, jak się poznaliśmy. Jesteśmy dwoma jabłkami, nie jakimiś połówkami. Dwa jabłka tego samego gatunku, dobrze do siebie pasujące - twierdził w rozmowie z kobieta.wp.pl. - Nie byłam łasa na popularność. Po prostu spotkało się dwoje dorosłych ludzi, którzy się sobie spodobali i zakochali w sobie. Z Hubertem dobrze się rozmawiało - mówił Julia w wywiadzie dla "Vivy!".
Choć początkowo nie afiszowali się oni ze swoim uczuciem, to sytuacja zmieniła się po pół roku, gdy to Chmielnik zaszła w ciążę. To wówczas zaczęli prezentować się medialnie. - Nie chciałem, żeby przeczytała, że poderwałem laskę i zrobiłem jej dziecko. Musiałem przedstawić ją mediom - tłumaczył Urbański. W czerwcu 2009 r. zostali rodzicami Stefanii, zaś pięć miesięcy później (14 listopada) wzięli ślub. Małżeńską przysięgę składali w kościele sióstr norbertanek na krakowskim Salwatorze. Następnie przeprowadzili się do Warszawy, gdzie trwać miała ich sielanka. Tak też było, gdyż w sierpniu 2011 roku na świat przyszła ich druga córeczka (Danusia). Znajomi Huberta mówili wówczas w mediach, że da się łatwo zauważyć, jak bardzo się zmienił. - Zrezygnował z luksusowych gadżetów, którymi się otaczał, polubił przebywanie w domu, stał się lepszym człowiekiem - mówili.
W galerii poniżej możecie zobaczyć, jak przez lata zmieniał się Hubert Urbański
Niestety, w 2012 roku zmarł ojciec prezentera, który bardzo mocno to przeżył. Ponadto niedługo po tej tragedii doszło do dużych perturbacji w jego życiu zawodowym (rozstał się wówczas z TVP2 i wszystkimi programami, które tam prowadził). Niedługo później media obiegła informacja o rozpadzie małżeństwa Huberta i Julii. Miała ona zabrać ze sobą córki i wyprowadzić się z ich apartamentu.
Burzliwe rozstanie i rozwód
- Gdy Julia Chmielnik opuszczała apartament, wierzyła, że dla męża będzie to szok i impuls, aby zawalczyć o ich związek. Odpowiedzią Huberta Urbańskiego był pozew rozwodowy - pisało "Na Żywo". Pierwsza rozprawa odbyła się już 19 czerwca, ale zakończyła się ona wysłaniem małżonków na mediację. Te szybko przyniosły rozstrzygnięcie i rozwód został ogłoszony 8 października 2013 r. Hubert Urbański wywalczył spotkania z córkami w co drugie popołudnie oraz co drugi weekend.
Niedługo później Urbański zdecydował się porozmawiać o tym zdarzeniu z "Newsweekiem", gdzie mocno uderzył w byłą małżonkę. Jak stwierdził, nie wspierała go, gdy cierpiał po śmierci ojca i zmagał się z depresją. - Kiedy poznałem moją byłą żonę, byłem wiele lat po rozwodzie, dzieci dorastały, żyłem sam. I kiedy myślałem, że dobrze jest tak, jak jest, nagle się zakochałem. Nigdy nie byłem religijny, ale kiedy moja była żona poprosiła o ślub kościelny, ku zdumieniu wszystkich, którzy mnie znali, powiedziałem »tak«. I ożeniłem się z kobietą, która przed ołtarzem przyrzekała, że będzie ze mną na dobre i na złe, a w najtrudniejszym chyba momencie mojego życia powiedziała: »Mam tego dosyć, radź sobie sam« - wspominał. Jakby było tego mało, w wywiadzie porównał on Chmielnik do filmowego mordercy. Jak stwierdził:
To jest tak, jakbyś nagle obudziła się obok swojego męża, spojrzała mu w oczy i zobaczyła w nich kogoś obcego, takiego Hannibala Lectera. Uświadamiasz sobie wtedy z przerażeniem, że on cały czas tam był
Swej córki postanowiła w tamtym czasie bronić jej matka Wanda. - Wywiad z Hubertem Urbańskim zamieszczony w tygodniku "Newsweek" stanowi dalszy ciąg działań oczerniających i zniesławiających moją córkę w celu ratowania własnego wizerunku. (...) Kampania została zapoczątkowana w jednej z gazet serią artykułów zawierających kłamstwa, jakoby Julia uniemożliwiała kontakt z dziećmi, miała kochanka, była zachłanna na majątek, otrzymała apartament (...) Starania mojej córki, by jej małżeństwo było jak najpełniejsze i trwałe, jej wkład i zaangażowanie w tworzenie kochającej się rodziny zawsze budziły mój podziw i uznanie. Pozostaje wezwać pana Urbańskiego do zaprzestania szkalowania mojej córki i produkowania kolejnych kłamstw - stanowczo oświadczyła. - To nieprawda, że Julia nie udzieliła wsparcia Hubertowi. Chciała z nim rozmawiać, utulić go z jego niepokojami. Tylko, że on tej pomocy nie chciał. Ona płakała, a on śmiał jej się w twarz. Wtedy mu powiedziała: »Nie chcesz mojej pomocy to radź sobie sam«. W zupełnie innym kontekście, niż on to teraz przedstawia - mówiła w "Vivie" Joanna Wójtowicz, przyjaciółka Julii.
Reakcja Julii Chmielnik
Julia Chmielnik skomentowała oskarżenia byłego męża w oświadczeniu przesłanym redakcji magazynu "Flesz" w listopadzie 2013 r. - Dla Huberta, jakiego znałam, opowiadanie o bardzo osobistych sprawach w mediach zawsze było oburzające. Dziś stało się to jego własną strategią biznesową. Nie wiem, czy to akt desperacji czy frustracji. Jedną rzecz chciałabym sprostować. Hubert nigdy nie musiał walczyć w sądzie o opiekę nad dziećmi. Podział obowiązków rodzicielskich to pierwsza sprawa, jaką ustaliliśmy możliwie najrozsądniej, poza salą sądową. Pozostałe kwestie przedstawione przez Huberta w wywiadzie, a dotyczące mnie osobiście, trudno mi skomentować. Nie wystarczyłoby powiedzieć, że to nieprawda. Musiałabym publicznie opowiedzieć smutną i dramatyczną historię, a tego typu postępowanie zawsze budziło moje głębokie zażenowanie i tak jest również w tym przypadku - stwierdziła z klasą, kończąc zarazem publiczne pranie brudów.
Następnie dopiero po dwóch latach (w rozmowie z "Vivą") uchyliła nieco rąbka tajemnicy o ich rozwodzie. Jak przekonywała, próbowała wszelkich metod, aby ratować związek. Para próbowała nawet terapii małżeńskiej, jednak, według Chmielnik, Urbański nie chciał się odpowiednio zaangażować. - Walka o małżeństwo nie może być jednostronna. Małżeństwa miewają kryzysy. Nikogo bym nie namawiała, żeby poddawał się kryzysowi bez walki. Ja starałam się znaleźć wszystkie możliwe sposoby na uratowanie go — terapię małżeńską, rozmowy, wizyty u mediatora. Ale ratować muszą dwie osoby, z równie mocnym zaangażowaniem - oceniła.
Co najważniejsze, przyznała, że jej relacje z byłym mężem były już w owym czasie poprawne. - Już wszystko jest w porządku. Zajmujemy się dziećmi na zmianę, dlatego często się widujemy. Reszta to już przeszłość. Ten rozdział mojego życia jest zamknięty.
Polecany artykuł: