Urszula Sipińska: ODSZEDŁ mój NAJLEPSZY przyjaciel

2013-03-13 14:12

Urszula Sipińska (66 l.) jest bardzo smutna, płacze, bo odszedł domownik. Miał na imię Urwis i 14 lat.

Urwis się pojawił, gdy odszedł Wafel. Piosenkarka nie chciała mieć już psa. - Bo przez trzy miesiące od śmierci Wafla byłam nie do życia, nawet zrezygnowałam z projektowania - opowiada "Super Expressowi" Sipińska, która jest także architektem.

Ale mąż, Jurek, przekonał ją, że z nowym psiakiem szybciej się otrząsną. I tak pojawił się labrador. O imię dla niego piosenkarka zapytała nawet prof. Jana Miodka.

- Chcieliśmy znaleźć staropolski odpowiednik słowa "hultaj", bo od dziecka niesamowicie rozrabiał. Profesor podszepnął "urwisa" - opowiada i dodaje: - Jurek, Urwis i ja byliśmy rodzinką przez ponad 14 lat... Każdego dnia.

Urwis zaczął chorować.

- Przeszedł trzy ciężkie operacje, przez ostatnie trzy lata z miesiąca na miesiąc pogarszał się stan jego nóżki - dysplazja. Ilu lekarzy odwiedziliśmy! Od kilku miesięcy trzeba go było wynosić na zewnątrz, bo nawet wychodząc z legowiska upadał - opowiada wokalistka i ze smutkiem w głosie dodaje: - Na tydzień przed śmiercią zdarzyło się coś metafizycznego. Pies wyszedł z posłania, podszedł do mnie, widziałam ból w jego oczach. Usiadł przy nodze i spojrzał mi w oczy tak jak człowiek patrzy na człowieka. Ja go zrozumiałam. Mówił: Uwolnij mnie od tego bólu - Sipińska milknie. - Cały czas płaczę po nim... Nie pogodziłam się. Budzę się rano i mówię: "Aha, trzeba jeszcze psiakowi uszykować jedzenie"... Mówią, że czas leczy rany, ale moich nigdy nie uleczy... Trzy raz rozstawaliśmy się z domownikami, z Susie, Waflem, Urwisem. Nie lubię, gdy ludzie mówią, że pies zdechł, takiego człowieka byłabym w stanie spoliczkować. Pies umiera. Jeśli kocha się psy, to przecież rodzina, domownik, to są wspomnienia - a przecież wspomnienia nie zdychają... - Ula znów milknie i po chwili dodaje: - Nie ma to jak stara prawda, kupujesz szczenię, kupujesz cierpienie.

Ale w jej domu pies się już nie pojawi. - Mam prawie 66 lat. A gdyby coś nam się stało?! Uśpiliby domownika, oddali do schroniska? Nigdy bym tego ukochanemu stworzeniu nie zrobiła. Urwiś był jak ciepła poduszka, zawsze pod ręką, zawsze gotów ukoić wszystkie moje smutki - stwierdza piosenkarka.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają