Informacja o śmierci Napoleona z "Chłopaków do wzięcia" była bardzo przykrym zaskoczeniem dla wszystkich fanów programu. Mężczyzna zmarł w grudniu 2017 roku. Doniesienia na ten temat zostały oficjalne potwierdzone przez stację Polsat dopiero miesiąc po jego odejściu. Wtedy też zaczęto się zastanawiać, czy Roman Paszkowski (tak brzmiało prawdziwe imię i nazwisko Napoleona) otrzymywał jakiekolwiek wsparcie ze strony lokalnych władz.
Jerzy Waśniewski z Urzędu Gminy Sońsk w rozmowie z portalem natemat.pl przyznał, że gmina zaproponowała pracę Romanowi Paszkowskiemu.
- Jeszcze w programie pan Romek wypowiadał się, że w końcu znalazł zatrudnienie. My, jako Urząd Gminy Sońsk, mu ją zaproponowaliśmy. Była to praca na podstawie umowy Urzędu Gminy z Powiatowym Urzędem Pracy w Ciechanowie, chodziło mianowicie o staż. Niestety, pan Romek – z własnej winy – go nie dokończył. W sumie przepracował trzy miesiące. Poprosił panią wójt o przedłużenie stażu o kolejne dwa miesiące i taka umowa była już podpisana. Problem w tym, że już praktycznie tego przedłużenia nie odbył. Nie stawiał się do pracy. Wynagrodzenie otrzymywał z Urzędu Pracy, a nie z Urzędu Gminy, więc trudno mi powiedzieć, ile zarabiał - przyznaje Jerzy Waśniewski. - Podczas odbywania stażu wykonywał drobne prace: uzupełniał z naszymi pracownikami gospodarczymi ubytki w nawierzchniach asfaltowych, wykonywał prace porządkowe, jak np. opróżnianie koszy. Nie była to praca o wygórowanych ambicjach, ale zaproponowaliśmy panu Romanowi to, co było tylko możliwe. Miał duże wsparcie z naszego Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Sońsku. Pracownice GOPS naprawdę o niego dbały i doradzały mu w wielu kwestiach - zdradza przedstawiciel Urzędu Gminy Sońsk.
Realizatorzy serialu „Chłopaki do wzięcia” postanowili uczcić pamięć Romana Paszkowskiego. Nagrają odcinek specjalny, w którym przypomną losy bohatera.