- Podobno w dzieciństwie chciała pani zostać chirurgiem?
- Tak, i to bardzo. Ale żeby nie ćwiczyć na WF-ie, masowo brałam udział w szkolnych spektaklach. Tak zaczęła się moja fascynacja aktorstwem.
- Jest pani szczęściarą. Zdążyła pani wyjechać do Paryża tuż przed wybuchem stanu wojennego, a gdy nadszedł czas powrotu do kraju, zadzwoniła do pani Agnieszka Holland z propozycją roli...
- To był szczęśliwy zbieg okoliczności. Zresztą niejedyny. Stypendium Forda, rola u Wajdy w "Dantonie", stypendium na New York University. Być może, gdyby nie sprawy rodzinne, do dziś grałabym w Ameryce. Ale tak się ułożyło moje życie, że po rozwodzie wróciłam do kraju.
- Było pani żal opuszczać Stany Zjednoczone?
- Teraz na pewno nie żałuję. W końcu cały czas coś robię, gram, piszę, tłumaczę, przygotowuję różne projekty artystyczne. Zajęta jestem od rana do wieczora. Lubię pracować, bo robię to, co kocham.
- Żałuje pani, że nie została chirurgiem?
- Teraz już na pewno nie. Aktorstwo mam chyba we krwi. W dodatku jestem w czepku urodzona, bo ludzie, z którymi mam do czynienia, są wspaniali, życzliwi i pogodni.
- Wszyscy? Przecież to niemożliwe...
- Nawet jeśli nie od początku wszyscy są do rany przyłóż, to takimi się stają. Tylko trzeba z nich to dobro wydobyć. No i tu przydaje się uśmiech, który nieraz pomógł mi w życiu.
- Z natury jest pani taka pogodna, czy to wyuczona aktorska maniera?
- Z jednej strony mam wrażenie, że optymizm to coś, z czym się człowiek rodzi, co ma w genach. Z drugiej, ponoć można nad tym popracować. Ja chyba urodziłam się z pozytywnym nastawieniem do świata. Ale oczywiście, jak każdy, miewam chwile zwątpienia.
- I co wtedy...
- Mówię sobie, że przecież dam sobie radę, bo nie ma innej możliwości. Zawsze wierzę w to, że na końcu drogi jest rozwiązanie. I spieszę, żeby do niego jak najszybciej dotrzeć.
- Zgodnie z zasadą "cel uświęca środki"?
- Nie. Ale potrafię być uparta.
- A czy pani syn upór odziedziczył po mamie?
- Mój Marcel jest tak samo pogodny i tak samo konsekwentnie dąży do celu jak ja. I moim skromnym zdaniem to on, nie ja, ma najpiękniejszy uśmiech na świecie!