Od kilku lat filmy Patryka Vegi święcą triumfy w kinach, a on sam cieszy się renomą jednego z najpopularniejszych i najlepiej zarabiających reżyserów w Polsce. Vega prześwietlił już między innymi środowisko mafii i lekarzy, ale na jesień szykuje prawdziwą bombę: film o polityce.
- Jak dotąd starałem się być jak najdalej od polityki, bo wydawała mi się jedynym światem brudniejszym od show-biznesu. Ale nie ma dziś bardziej kontrowersyjnego tematu, który tak bardzo dzieliłby Polaków i potrafił skłócać całe rodziny. Dlatego w moim filmie chcę pokazać polityków takimi, jakimi naprawdę są. Na co dzień widzimy pewną fasadę, obserwujemy to, co oni kreują na potrzeby mediów. W moim filmie widzowie będą mogli zobaczyć, jak zachowują się politycy, kiedy kamery są wyłączone – opowiada w rozmowie z Onetem.
Film Vegi o polityce miał być tajny: długo powstawał pod zmienionym tytułem, a jego współpracownicy podpisywali specjalne dokumenty, że nie zdradzą nikomu choćby szczegółu fabuły. Reżyser Botoksu obecnie przebywa w Tokio, gdzie montuje film, bo boi się, że w Polsce byłoby to niemożliwe. Spotkał się już zresztą z groźbami.
- Nastąpiło embargo informacji, wszyscy mieli zakaz wykonywania jakichkolwiek zdjęć na planie filmowym, nie mogli z nikim się w tej sprawie komunikować. Chodziło o to, żeby w spokoju i komforcie realizować zdjęcia – opisuje i dodaje: (…) Niemniej scenariusz został przechwycony, a ja już kilkukrotnie spotkałem się z próbami nacisku. Komunikowano mi wprost, że ten film uderzy w określone frakcje polityczne i może mieć wpływ na wynik wyborów, dlatego namawiano mnie do przesunięcia premiery na po wyborach i składano różne intratne propozycje. Grożono mi też, że zostanę pomówiony.
Film Vegi powstał w oparciu o rozmowy z politykami, a scenariusz jest inspirowany prawdziwymi wydarzeniami. Jak wynika z informacji Onetu, "scenariusz filmu trafił w ręce polityków PiS i wywołał wśród nich prawdziwe przerażenie".