Violetta Villas zmarła w 2011 roku, a sprawa pozostawionego przez nią spadku ciągnęła się w sądzie latami. Ostatecznie jedynym spadkobiercą został jej syn. Krzysztof Gospodarek w odziedziczonej willi planował otworzyć muzeum upamiętniające jego matkę. Ale stan posiadłości, którą otrzymał w spadku pozostawiał wiele do życzenia. Dom przy ulicy Obrońców Warszawy 31 w Lewinie Kłodzkim, który należał do rodziny piosenkarki od 75 lat, cieszył się niegdyś blaskiem i był jednym z najbardziej okazałych w okolicy.
NIE PRZEGAP: W takich warunkach mieszka Filip Bobek. Wcale nie pławi się w luksusach, skromny widok [ZDJĘCIA]
Willa, w której mieszkała Violetta Villas została zamieniona w melinę, została zniszczona i okradziona z co cenniejszych rzeczy. Krzysztof Gospodarek musiałby znaleźć wyjątkowo hojnych sponsorów, by zrealizować swój plan o otworzeniu w niej muzeum swojej matki. Posiadłość wymaga generalnego remontu, a jego koszty przerosły syna piosenkarki.
Dom, w którym mieszkała Violetta Villas zamienił się w cuchnącą melinę i ruinę. Sam widok PRZERAŻA!
Sześć lat temu, gdy sąd orzekł, że Krzysztof Gospodarek jest jedynym spadkobiercą, syn piosenkarki pojechał do Lewina Kłodzkiego, by oficjalnie przejąć nieruchomość. Widok cieszącej się niegdyś blaskiem posiadłości przeraził syna Villas. Na miejscu zastał prawdziwą ruinę - zagrzybioną, cuchnącą i pełną wilgoci. W dodatku dom piosenkarki został zniszczony i okradziony z rzeczy, które miały jakąś wartość.
NIE PRZEGAP: Emerytury bez podatku zatwierdzone już w maju?! Zobacz, czy zyskasz nawet 500 zł
- Wszystko, co można było wynieść i sprzedać zostało zabrane. Dowiedziałem się, że jeszcze trzy dni wcześniej wyniesiono z domu żeliwną wannę, żeby ją sprzedać jako złom. Niektóre pomieszczenia przypominają śmietnik! - skarżył się Krzysztof Gospodarek w rozmowie z "Gazetą Wrocławską". Dodał też, że nie podda się i zrobi wszystko, by wyremontować posiadłość.
Syn Violetty Villas był gotów przekazać lokalnym władzom dom swojej matki za darmo. Pragnął tylko, by doprowadzono go do porządku i zamieniono w muzeum.
- Chciałem, żeby w ten projekt zaangażowały się władze Lewina. Chciałem nawet przekazać na ten cel nieruchomość - mówił Krzysztof Gospodarek w rozmowie z "Życiem na Gorąco".
NIE PRZEGAP: Przez chorobę Witold Paszt nie tylko zanika w oczach. Widok jurora "The Voice Senior" poruszył fanów [ZDJĘCIE]
Ale władze Lewina nie były zainteresowane sfinansowaniem remontu i przejęciem willi, w której mieszkała Violetta Villas. Dziś jej dom stoi pusty i popada w coraz to większą ruinę. Niestety, nic nie wskazuje na to, że znajdzie się ktoś, kto podejmie się odrestaurowania posiadłości i przywrócenia jej dawnego blasku.
Władze Lewina latem ubiegłego roku otworzyły Izbę Pamięci Violetty Villas w Centrum Społeczno-Kulturalno-Edukacyjnym. Na uroczyste otwarcie nie zaproszono Krzysztofa Gospodarka, który jest rozczarowany tym, co się w niej znajduje.
- Ta izba pamięci nie ma wiele do zaoferowania. Ja chciałem umieścić w muzeum Violetty Villas wiele cennych eksponatów - listy, które mama pisała do mnie, jej pamiętnik, rzeczy osobiste, świadectwa ze szkoły, a nawet słynne białe futro - mówił Krzysztof Gospodarek na łamach "Życia na gorąco". Dodał też, że wciąż jest otwarty na rozmowy z władzami miasteczka. Jednak włodarze Lewina nie mają zamiaru finansować przekształcenia jego rodzinnej posiadłości w turystyczną atrakcję.