Wielka diwa polskiej piosenki Violetta Villas miała wszystko. Sławę, pieniądze, fanów... Umierała jednak w cierpieniach i nędzy. Wielu znajomych, przyjaciół i rodzina za to, co się stało, obarcza winą Elżbietę B. Opiekunka gwiazdy jest już oskarżona o znęcanie się i nieudzielenie pomocy Villas. Ale to, co działo się w domu w Lewinie Kłodzkim, przeraża nawet śledczych. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, Violetta Villas miała na ciele wiele siniaków i krwiaków. Na głowie miała wiele plam, które powstały po zgoleniu włosów.
- Wyglądało to tak, jakby nie mogła rozczesać włosów, więc splątane kosmyki zgolono. Takich plam było niezwykle dużo. To były takie gołe placki na głowie - mówi osoba znająca szczegóły. Ale to, co najbardziej przerażało, to wygląd ciała gwiazdy. - Miała siniaki i krwiaki na całym ciele. Ciele, które było okropnie wychudzone... - dowiadujemy się dalej.
Była tak wychudzona, że wyglądała, jakby na kości miała naciągniętą skórę. Nogi wyglądały jak zapałki, ręce to sama skóra, palce aż powykręcane, widoczne były wszystkie kości. Żebra, kości obojczyków, kręgosłupa i widoczna miednica.
- To był dosłownie sam szkielet. Przerażający widok - mówią śledczy. Na ciele Violetty Villas było widać oznaki zagłodzenia. - Jej ciało było okropnie wychudzone, ale brzuch miała wzdęty. Wyglądała jak głodne afrykańskie dziecko - dowiadujemy się nieoficjalnie. Elżbieta B. nie ma sobie nic do zarzucenia i po śmierci diwy zamieszkała w jej domu. Nie przyznaje się do zarzutów, jakie ma postawione. - Na przesłuchaniach przyznała się jedynie do kupowania alkoholu i częstowania nim Villas - mówią dalej śledczy.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail