Chociaż od śmierci diwy minęło już ponad sześć lat, na światło dzienne wychodzą nowe fakty z jej życia. W książce "Z nienawiści do kobiet" Justyny Kopińskiej Gospodarek po raz pierwszy opowiedział o związkach Villas z ubecją. Wszystko zaczęło się w 1972 r., kiedy wrócili z Las Vegas do Polski. Villas miała wielkie plany, chciała pokazać Polakom, jak wyglądają występy na światowym poziomie. Niestety, jej wizja nie zgadzała się z głoszoną propagandą.
"Zaczęto z niej szydzić. W recenzjach pisano, że kreuje się na Amerykankę i że zapomniała, jak mówić po polsku. Mówiono, że nie ma urody, rozumu, stylu. Pisano: wieśniaczka, która liznęła trochę świata, garkotłuk, bezguście" - wspomina Gospodarek.
Potem było tylko gorzej... "Mamę zaczęli nachodzić ubecy. Myślę, że to był początek jej depresji. (...) Zaczęła nadużywać różnego rodzaju leków uspokajających i alkoholu. Pyta pani, czy mama podpisała zobowiązanie o współpracy? Nie mam pewności, że to jej podpis. Chcę zaznaczyć, że mama pragnęła trzymać się jak najdalej od polityki. Jej utwory przestały być grane. Myślała, że wszystko przez to, że nie współpracuje ze służbami tak, jak oni chcą. Ale pewnie chodziło o to, że zwyczajnie kojarzyła się z sukcesem w Stanach. Czyli nie wpisywała się w wizerunek gwiazd socjalistycznych w Polsce. Dla mamy brak jej utworów w telewizji i w radiu to było tak, jakby przestała istnieć jako człowiek" - zdradza syn diwy. Zaszczuta, nie radziła sobie psychicznie. "Ten wiecznie dzwoniący telefon u niej w domu. Mama cały czas powtarzała: >Nie odbieraj, nie odbieraj!<. A potem krzyczała do słuchawki, wściekła: >Halo, ty ubeku, ty szpiclu!<. Raz wróciłem do domu i zastałem mamę, jak wyrywała kable i szukała czegoś we wtyczkach. >Co ty robisz?!< - spytałem zdenerwowany. >Ciii. Podsłuchują nas< - powiedziała. Wyglądała jak nie ona." - dodaje syn gwiazdy. Mimo iż Villas próbowała zerwać z nałogiem, nie udało się jej. Skłócona z całym światem, pozostając pod wpływem swojej opiekunki Elżbiety Budzyńskiej, zmarła zaniedbana w dramatycznych okolicznościach w 2011 r. w swoim domu w Lewinie Kłodzkim.