Dwa tygodnie - tyle dokładnie spędził w USA Krzysztof Gospodarek. Pojechał tam na zaproszenie Barbary Szymańskiej - bizneswoman i znanej działaczki polonijnej.
- Co mnie sprowadza do Stanów? Na pewno ciekawość, gdyż chciałem zobaczyć, jak się zmieniła Ameryka od tego czasu, kiedy tu byłem po raz ostatni. Także sprowadza mnie tu sentyment do miejsc, w których byłem kiedyś z mamą. Chciałem przypomnieć chicagowskiej Polonii postać mojej mamy i utwory, które kiedyś śpiewała. W czasie tej wizyty chciałem też nawiązać kontakty z miejscowymi producentami filmowymi, którzy byliby zainteresowani nakręceniem i serialu telewizyjnego i filmu o mamie - wyznał nam Gospodarek.
Podczas spotkania z wielbicielami Violetty Villas walczył o finansowe wsparcie dla jej muzeum w domu w Lewinie Kłodzkim (Dolnośląskie) oraz dla festiwalu jej piosenek. Z naszych informacji wynika, że jest już nawet po poważnych rozmowach z przedstawicielami Hollywood. Podobno są bardzo zainteresowani nakręceniem filmu o Villas, tym bardziej że wśród pamiątek po diwie odnalazły się oryginalne nagrania jej występów z Las Vegas - i to w kolorze! W dodatku ciągle rozbudza ich wyobraźnię jej romans z Frankiem Sinatrą (?83 l.).
- W Chicago ludzie witali mnie bardzo ciepło, zostałem wywołany na scenę, wręczono mi kosz fiołków alpejskich, ukochanych kwiatów mamy, oczywiście w kolorze fioletowym - relacjonuje Gospodarek. Ze szczególnym sentymentem wspomina wizytę w Las Vegas, gdzie przed laty mieszkał z mamą. - Na miejscu hotelu Dunes, gdzie w Casino de Paris występowała moja mama, jest dziś hotel Bellagio. Po naszym domu z basenem zostały fundamenty, ale... w Las Vegas odkryłem ulicę mojej mamy! - opowiada podekscytowany.
Gospodarek zaplanował kolejną podróż do USA. Następnym razem pojawi się w Hollywood, gdzie jego mama zaczynała karierę w filmie i gdzie teraz powstają plany ekranizacji jej burzliwych losów.
Zobacz: Katarzyna Figura zagra Violettę Villas w najnowszym serialu TVP