W kulturze popularnej nikt mu nie dorównywał

2009-06-27 6:30

Jackson był wagą ciężką, podobnie jak Elvis Presley - uważa dr Mirosław Pęczak, znany socjolog i publicysta

Michael Jackson został zauważony przez cały świat już pod koniec lat 60., kiedy pojawił się na scenie muzycznej w zespole tworzonym wraz z braćmi. I właściwie już wtedy budowano jego legendę. Pierwszym krokiem do tak masowej popularności było podpisanie przez rodzinną grupę kontraktu ze słynną wytwórnią Tamla-Mottown.

Nie jestem wielkim fanem Jacksona, zawsze doceniałem jednak to, co robił w różnych momentach swojej kariery. Prawie od początku lat 80. był artystą wręcz symbolizującym specyfikę muzyki popularnej swoich czasów. Nikt inny nie znaczył tyle, co on. Próbowała Madonna, jednak jej produkcje nie były aż tak wartościowe.

Jego wpływ na muzykę, a także całą popkulturę był niewiarygodny. Najistotniejsze jest to, że Jackson był współtwórcą pewnego multimedialnego idiomu popkultury. Nie tylko tworzył muzykę, ale całe specyficzne show, które daleko poza nią wykraczało. Z jego nazwiskiem wiąże się początek epoki teledysków, w której zaistniał mocniej niż ktokolwiek inny. Do dziś za najgłośniejszy teledysk uchodzi wszak "Thriller". Nietypowy, 13-minutowy. I choć patrząc z dystansu estetyka horroru nie była niczym odkrywczym, a po latach jego produkcje rażą nieco tandetą, to w swoim czasie zachwycały wszystkich.

Michael Jackson najbardziej wyraziście ucieleśniał to, co było specyfiką popkultury ostatnich 30 lat. Mam na myśli łączenie różnych przekazów, łatwość zmiany i wykorzystywania różnych konwencji. Odrzucenia autentyczności jako czegoś ważnego. W przypadku Jacksona to odrzucenie miało swoje dramatyczne konsekwencje, wyrażające się w zmianie wyglądu, koloru skóry. Co ciekawe, choć był krytykowany za wybielenie skóry, to pozostawał lojalny wobec czarnej kultury i społeczności. Przejawiało się to na różny sposób, ale do końca życia otaczał się Afroamerykanami, to oni prowadzili większość jego interesów. Dużo ważniejsze były jednak liczne wizyty i charytatywna aktywność w Afryce. To była istotna część siły jego fenomenu.

Jak silną legendę po sobie pozostawi? Czy taką, jak Elvis Presley? Trudno to porównywać, ich biografie różniły się od siebie i co innego symbolizowały. Mówiąc językiem boksu - Jackson był jednak wagą ciężką właśnie jak Elvis czy Marilyn Monroe. Do końca życia nikt nie zdołał go zdetronizować. Wypracował sobie taki segment kultury popularnej, w którym panował niepodzielnie. Cokolwiek by mówić o tej estetyce, w dziedzinie tego show poruszał się bezbłędnie.

Pod koniec życia niewątpliwie zaszkodził mu nadmiar skandali związanych z poważnymi oskarżeniami. W Ameryce pewnych rzeczy, takich jak zarzuty o pedofilię, nie wybacza się nawet największym. Ostatnią płytą z premierowymi piosenkami była ta z 2001 r., potem nastąpiło osiem lat kryzysu twórczego. Michael Jackson zapamiętany zostanie jednak ze względu na wkład w dorobek muzyki popularnej, z którym niewiele postaci w dziejach mogłoby się równać.

Dr Mirosław Pęczak

Socjolog kultury z Uniwersytetu Warszawskiego, publicysta tygodnika "Polityka"

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają