W serialu "Alternatywy 4" nie brakuje żartów z władzy PRL. Jak jego twórcom udało się oszukać cenzurę? Znaleźli niezwykły sposób!

2023-10-04 15:07

40 lat temu padł ostatni klaps na planie jednego z najbardziej kultowych seriali PRL-u. Dlaczego w takim razie na telewizyjną premierę "Alternatywy 4" widzowie musieli czekać aż kilka lat? Historia powstania słynnego dzieła Stanisława Barei kryje wiele niezwykłych sekretów.

Kulisy uwielbianej przez widzów produkcji są niemal tak burzliwe, jak losy mieszkańców serialowego bloku pod tytułowym adresem. Wszystko przez szczególnie niespokojny czas, w którym powstawała produkcja.

Wiatr zmian

Na pomysł stworzenia serialu o zabawnych perypetii mieszkańców jednego z nowo wybudowanych warszawskich bloków scenarzyści Maciej Rybiński i Janusz Płoński, wpadli jeszcze w latach 70. - Maciek i ja napisaliśmy na dwóch, trzech kartkach historyjkę zatytułowaną „Nasz dom” i posłaliśmy ją do telewizji, ale nikt się do nas nie odezwał – wspominał później Płoński. - Ale po dwóch latach zmienił się szef redakcji filmowej i znalazł to gdzieś w szufladzie. Odszukał nas, podpisaliśmy umowę i z ogromną radością zaczęliśmy pisać scenariusz „Naszego domu”, bo wciąż tak brzmiał tytuł.

Na korzyść twórców z pewnością wpłynął fakt, że był to czas narodzin Solidarności, kiedy na blokowaną wcześniej przez władzę twórczość zaczęto patrzeć znacznie przychylniej. Niestety atmosfera w kraju wkrótce znów miała się diametralnie zmienić. Zdjęcia do serialu rozpoczęto tuż przed wprowadzeniem stanu wojennego, szybko więc musiały zostać zawieszone. Ostatecznie można je było ukończyć dopiero dwa lata później. Twórcy musieli jednak stawić czoła także innym wyzwaniom.

Ukryte przesłanie

Serial „Alternatywy 4” pod płaszczykiem pozornie niewinnej opowieści o codzienności mieszkańców warszawskiego Ursynowa, przemycił zjadliwą satyrę na ówczesną władzę i trudne realia życia u schyłku PRL-u.

Stanisław Bareja. Tak wygląda grób reżysera "Misia". Niezapomniani

Jego twórcy świetnie zdawali sobie sprawę, że takie ukazanie polskiej rzeczywistości nie spodoba się cenzurze. Wpadli więc na pewien zaskakujący pomysł – wiedząc, że pewne fragmenty produkcji i tak zostaną usunięte, postanowili naszpikować ją wyraźnie kontrowersyjnymi scenami i dialogami, by odciągnęły one uwagę od treści, na których scenarzystom zależało naprawdę. Dzięki temu uwadze cenzury umknęło wiele umiejętnie zawoalowanych treści, jak choćby aluzja Malewskiego (Wiesław Gołas) do Katynia.

Polska w soczewce

Zawzięta walka o serial opłaciła się jej twórcom. Widzowie od razu go bowiem docenili, w dużej mierze dlatego, że mogli znaleźć w nim dobrze znane sytuacje i problemy.

Nie bez znaczenia był tu pomysł, by w jednym bloku umieścić bohaterów reprezentujących cały przekrój polskiego społeczeństwa. Profesor Dąb-Rozwadowski (Mieczysław Jan Voit) czy docent Furman (Wojciech Pokora) mijali się tu na korytarzu z robotnikiem Kotkiem (Kazimierz Kaczor), śpiewaczką Kalińską-Kubiak (Halina Kowalska) czy dozorcą Aniołem (Roman Wilhelmi). Stąd też wybór padł na Ursynów. - Nie było w innych dzielnicach Warszawy domów, w którym mieszkałoby tylu różnorodnych lokatorów - tłumaczył Janusz Płoński.

O skali sukcesu najlepiej świadczy fakt, że swojej popularności nie stracił nawet po upadku komunizmu. W 2005 r. serialowa fikcja stała się rzeczywistością, jednak z ulic Ursynowa otrzymała nazwę Alternatywy na cześć dzieła Barei.

Sonda
Najlepszy serial PRL-u to:

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają