Krzysztof Skiba i Karolina Kempińska stanęli na ślubnym kobiercu 19 sierpnia br. Para powiedziała sobie "tak", choć ich związek od początku uważany był za kontrowersyjny. Opinię publiczna bulwersowała bardzo duża różnica wieku między partnerami, oraz fakt, że muzyk dla nowej miłości zostawił żonę, z którą był ponad 30 lat. Internauci zarzucali też satyrykowi, że zachował się nieładnie ogłaszając rozwód na Instagramie. We wpisie nie podziękował bowiem byłej żonie za 30 wspólnych lat, za to podkreślił, jak bardzo oboje z Karoliną są z tego powodu szczęśliwi. Pod postem zaroiło się wtedy od niepochlebnych komentarzy, można powiedzieć, że obserwatorzy nie zostawili na zakochanych suchej nitki. Skibie wytykano zbyt szybką decyzję o rozwodzie, zaś jego narzeczonej próbę wybicia się na plecach muzyka.
Dziś małżonkowie w obszernej rozmowie z Party wrócili wspomnieniami do tego czasu i wyjaśnili, że nie wszystko było tak, jak przypuszczali internauci. Przede wszystkim wyjaśnili, że post "rozwodowy" powstał trochę z przymusu. Okazało się, że na sprawie rozwodowej pojawili się niespodziewanie fotoreporterzy. Muzyk opublikował więc post, by uprzedzić swoich fanów o tym fakcie, zanim przeczytaliby o jego rozwodzie w prasie. Dodał również, że rozstanie z żoną nie było nagłe. Przyznał, ze jego małżeństwo od długiego czasu już było fikcją, jednak przez wiele miesięcy udawało mu się utrzymywać to w tajemnicy. Rozwód też nie był nagły, takie rzeczy nie dzieją się przecież z dnia na dzień, ale przez niemal rok to również udało się ukryć przed mediami. Natomiast sama sprawa przebiegła sprawnie, bo byli już z żoną dogadani: - I tak w miarę bardzo szybko udało mi się rozwiązać małżeństwo, dlatego, że też doszliśmy z byłą żoną do porozumienia i bez większego bólu udało się to przeciąć - wyjaśnił.