- Wiem, że będę na celowniku widzów i kolegów z pracy. Nie będzie to łatwe. Mam tremę, w końcu przez półtora roku nie pracowałem - wyznaje Krzysztof Ziemiec w rozmowie z "Super Expressem". - Ale prowadzenie programu w Wigilię to wielkie wyróżnienie - dodaje ze wzruszeniem.
Dziennikarz, który w czerwcu ubiegłego roku cudem nie zginął w pożarze, który wybuchł w jego domu, nie ukrywa, że myśli o tym, jak zareagują na niego widzowie. - Mam obawy, że zamiast mnie słuchać będą patrzeć, czy widać jakieś poparzenia. Ale nic nie będzie widać! - mówi Krzysztof. - Na zewnątrz będzie pancerz w postaci marynarki i spodni. A co z rękoma?
Przeczytaj koniecznie: Paskudna historia Krzysztofa Ziemca
- Szef "Wiadomości" poprosił mnie, żebym zdjął ochronne rękawiczki. Po moim ostatnim zabiegu ręce wyglądają już dobrze - wyznaje Krzysztof. - Najgorzej jest z nogami. Mam spalone żyły, praktycznie nie mam krążenia, boję się więc długiego siedzenia czy stania. To wtedy sprawia mi ogromny ból - dodaje.
Krzysztof od kilku dni szykuje się do wielkiego powrotu przed kamery. Wie już nawet, w co się ubierze.
- Razem z telewizyjnym stylistą wybraliśmy cały komplet ubrań na moje pierwsze wystąpienie. Mam figurę idealną, więc nie ma problemu z dopasowaniem garnituru - mówi z uśmiechem dziennikarz. Krzysztof nadal nie może uwierzyć w to, że w końcu wróci do pracy. I to na tak świetną posadę.
- Tak naprawdę to praca znalazła mnie, a nie ja pracę. To wielka zasługa Jacka Karnowskiego, szefa "Wiadomości". On mnie bardzo chciał widzieć w programie - mówi zadowolony Ziemiec. - Ja myślałem, że nie jestem jeszcze gotowy na powrót na wizję. Chciałem zacząć w lutym. Jednak TVP zagwarantowała mi, że przez pierwsze miesiące będę występował trochę mniej, dopóki do końca nie dojdę do siebie - dodaje.
Ziemiec nie może się już doczekać swojego powrotu przed kamery po półtorarocznej przerwie. Przez ten czas otrzymał wiele ciepłych słów od znajomych i widzów. - Mój występ w Wigilię będzie podziękowaniem dla widzów za wsparcie - wyznaje Ziemiec.
Trzymamy kciuki.