24 lata temu Potocką przed śmiercią uratowała... mewa. O całej sytuacji tancerka opowiedziała czytelnikom "Twojego Imperium":
- W 1985 roku terroryści islamscy porwali statek, którym podróżowałam. Nie żartowali, zamordowali jednego turystę, gdy nagle ta mewa usiadła na mostku kapitańskim. Wówczas któryś z terrorystów ukląkł i zaczął się modlić. Powiedział, że jeśli ptak tak blisko usiadł, musi być wcieleniem samego Allaha. Ocaliła nam życie.
Okazuje się, że to nie jedyne tak dramatyczne przeżycie, które przeżyła Potocka. Kilka lat temu jej zespół teatralny Sabat został zaproszony do Nairobi na uroczysty obiad przez kenijskiego księcia Borlettiego. O mały włos podróż powrotna zakończyłaby się tragedią:
- Lecieliśmy jego samolotem, który w drodze powrotnej wpadł w burzę piaskową. Przez dwie godziny nie mógł wylądować, a my, z głowami między nogami, modliliśmy się o ocalenie.
Na szczęście, po raz kolejny wszystko skończyło się dobrze. Dzięki temu Potocka może dziś cieszyć się trzecim małżeństwem i odnalazieniem zapomnianej miłości.
- Czuję się uspokojona i pełna nadziei. Wierzę, że czeka mnie jeszcze wiele lat mądrego, dobrego i czułego życia.
Serdecznie tego tancerce oraz panu Nowickiemu życzymy.