Sylwester Wardęga został skazany przez sąd za swój dowcip z 2015 roku w warszawskim metrze. Youtuber przebrany za Lorda Vaydera w towarzystwie dwóch kolegów nagrywał kolejny filmik. To wtedy na jednej ze stacji został zatrzymany przez policjantów. O wyroku youtuber poinformował na swoim Facebooku. Napisał, że wyrok dostał po 15 miesiącach, ale "karuzela śmiechu" jeszcze się nie zatrzymała. A wszystko co mu zarzucano, jest stekiem bzdur. Wardęga tłumaczy, że wcale nie wszczynał awantury, a jedyne co faktycznie zrobił, to strącił czapkę jednemu z pracowników ochrony metra. Zdaniem Wardęgi jego kolega także został niesłusznie skazany na grzywnę wysokości 200 zł.
Zobacz: Jak Kukulska wygląda po porodzie? "Nigdy już nie będę fit"
Oto co napisał youtuber na swoim Facebooku:- Sąd skazał mnie za krzyki, bieganie po wagonie i wszczynanie awantury. Jest to oczywiście stek bzdur. (...) Gdy spokojnie stałem i czekałem aż wagon wypełni się ludźmi by móc nakręcić scenę do filmu, pracownik metra podszedł do mnie i powiedział "wypad stąd" a ja po prostu nie zareagowałem - jednak sąd uznał, że brak reakcji z mojej strony oznacza "wszczynanie awantury". Przyznaję się, gdy byłem już poszarpany przez kilku ochroniarzy metra strąciłem jednemu czapkę, ale nie wiem jak musiałbym tego dokonać, by spadająca czapka, jak twierdzi sąd, zmusiła innych pasażerów do zmiany miejsca w trakcie podróży. (...) Maciej Józef Wapiński, za to że działając w porozumieniu z Maciejem "nie Józefem" Wapińskim, przewracając się na podłogę zmusił pasażerów do zmiany miejsca w wagonie został ukarany grzywną w wysokości 200zł. Na pewno będę się odwoływać - zwłaszcza, że posiadam komplet nagrań z tego zajścia.