Piąty odcinek Ekipy z Warszawy rozpoczął się od próby wkręcenia dziewczyn. Ostatecznie panom nie udało się ich przestraszyć i grali w kalambury. Potem wkręcono Damiana. Zebrał się do kościoła, wyszedł nawet przed dom i czekał, czekał... Oczywiście się nie doczekał. Został wkręcony. Rano, o 11.30, Paweł i Magda pojechali do pracy - do fryzjera. Pojechał z nimi Alan, który chciał się ostrzyc. Ekipowicze mieli także przygotować przystawki - na 17. To niespodzianka od Alana. Duża Ania przygotowuje nuggety, Ewelina i Mała koreczki, a Damian łososia (spalił go). Damian cały czas mówi, że pewnie podoba się Dużej. Ale Ania tylko go kokietuje!
Tymczasem z pracy wrócili Magda, Alan i Paweł. Od razu dali Damianowi maść do penisa. - Jak posmarujesz naganiacza to całą noc będzie co stał - mówili mu. W rzeczywistości była to pasta do włosów. Potem, o 17, ekipa pojechała na imprezę... do [pustego klubu! Po chwili jednak pojawili się... Kuba i Kaja! Kaja to dziewczyna Ptysia, siostra Alana. To dla niej pożegnał się z programem, wybrał miłość. Na imprezie Magda i Mała całowały się, a potem Magda tłumaczyła Alanowi, że kiedyś jej facet ją pobił, dlatego nie szuka związków. Była pijana i nie do końca było wiadomo o co chodzi.
W drodze do domu w samochodzie Damian zapytał każdej z dziewczyn czy mu obciągną. Wszystkie rzuciły się na niego z pięściami. Paweł pokłócił się z Eweliną o to, że ją oszukuje i chodzi do klubów bez jej wiedzy. Para do końca nie odzywała się do siebie.
Na koniec Mała nakrzyczała na Damiana - Wszystkich wkurw*asz, jak nie umiesz pić to nie pij, zachowujesz się jak palant - miała do niego pretensje.
Zobacz: Nie ma pomnika Ani Przybylskiej w Gdyni. Ludzie o niej zapomnieli?