Warsaw Shore, odcinek 5: "I am TRYBSON, czyli zerż... Cię tak, że ci będzie niedobrze"

2013-12-09 12:14

Niekwestionowanym bohaterem 5. odcinka Warsaw Shore był umięśniony Trybson. Tym razem nie chwalił się tylko pokaźnym bicepsem. Ruszył na podryw i to po angielsku! No i udało mu się ściągnąć na chatę gorącą Christine z Portugalii.

Długowłosą Portugalkę wypatrzyła na imprezie duża Ania. - Mówiłam mu: zoabacz na jej siodło! - opowiadała. I w końcu Trybson zwrócił uwagę na czarnowłosą piękność. Zagadywał ją cały wieczór, choć nie było łatwo, bo mogli porozumiewać się tylko po angielsku. - Jak jakieś słowo mi wyleciało, to coś dopowiedziałem, domachałem i się dogadałem - chwalił swoje zdolności językowe Trybson.

Wygląda na to, że zrobił wrażenie na nieznajomej, bo po imprezie znalazła się w willi ekipy. Nie przypadkowo,. bo Trybson zaplanował już wspólny wieczór. - Miałem zamiar zabrać ją do bzykalni i ostro złoić - wyznał bez ogródek. Ale najpierw musiał się jeszcze trochę postarać. Na początek wypadało poznać swoje imiona. - I am Trybson, czyli zerżnę cię tak, że ci będzie niedobrze - przedstawił się Paweł. A potem oprowadził Christinę po willi.

W końcu zdradził, po co ściągnął na chatę piękną nieznajomą. - Would you like to go sleep with me - zapytał nieśmiało. Portugalka dopytała jeszcze, czy to na pewno pokój do spania i poprosiła o T-shirt.

Zobacz też: Warsaw Shore. Ekipa z Warszawy. Dziewczyny bez makijażu - poznajecie?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki