- Wiem, że on jest. Nie umarł cały. Non omnis moriar. I wciąż proszę, żeby został - wyznaje dziennikarka w szczerym wywiadzie dla miesięcznika "Pani".
Racewicz każdego dnia rozpamiętuje tragiczny w jej życiu dzień. - Śpię z jego koszulą. Jak wstałam wtedy, w sobotę, dwie były rzucone przy pralce. Pomyślałam: "Tak trudno było je włożyć?". A teraz dziękuję Bogu, że tego nie zrobił - podkreśla.
Dodaje, że ich dwuletni synek wciąż pyta o tatę. - Obiecałam Pawłowi, tam w Moskwie, że zrobię wszystko, żeby Igor był dumny z taty - mówi.