- Karolina z serialu "Tylko miłość" ma bardzo zły charakter...
- Rzeczywiście, na początku, gdy pojawiła się w serialu, była tylko czarno-czarna. Teraz - można powiedzieć - że zmienia kolor na szary. Karolina zaczyna wykazywać cechy ludzkie, co mnie - aktorkę - cieszy.
- Ale lubi pani grać czarne charaktery?
- Tak. Bardzo dobrze gra się takie postaci, ale chyba lepiej takie jak Karolina, jest bliższa prawdzie psychologicznej. Myślę, że nie ma ludzi z gruntu złych. W rzeczywistości otoczenie kształtuje człowieka. Karolina tak została ukształtowana, czuła się samotna, opuszczona. Teraz - ponieważ jej życie się zmienia - odnosi sukces, spotyka mężczyznę, który ją interesuje, staje się łagodniejsza, milsza. Jedyne złe momenty w jej życiu to spotkania z macochą Sylwią. One sprawiają, że czarna Karolina wraca. Lubię grać takie osoby, bo są ciekawsze. Szukam wówczas charakterystycznego dla nich sposobu zachowania, a nawet szczególnej barwy głosu, czegoś, czego ja prywatnie nie mam.
- Karolina bardzo różni się od Kaliny z serialu "Złotopolscy", chociaż i ta dziewczyna aniołem nie jest...
- Kalina jest postacią charakterystyczną. To osoba szalona - używając współczesnego języka - odjechana. Kalinę znam bardzo dobrze. Gram ją kilka lat, jest w moim krwiobiegu. Wystarczy, że nauczę się tekstu i już ją czuję. Karolina to postać nowa. Muszę w niej poszukać czegoś ciekawego, poprzyglądać się jej. Wciąż czerpię na nią budulec z uwag reżysera, ona nabiera charakteru, kształtu w trakcie prób.
- Bardzo szybko wróciła pani do pracy po urodzeniu córki Lenki...
- Tak, choć nie ukrywam, że wymaga to wyrzeczeń. Staram się jak najwcześniej wracać do domu, odrzucam mniej interesujące propozycje. To nie jest łatwe, zwłaszcza że wciąż jestem głodna ról, ciągle wydaje mi się, że moja pozycja na rynku nie jest jeszcze na tyle stabilna, żebym mogła sobie pozwolić na przebieranie w scenariuszach. Na szczęście trafiają się propozycje, które mnie interesują.
- A jeśli córka będzie chciała pójść w pani ślady?
- Nie będę jej zabraniała, ale na pewno nie będę też namawiała. To niewdzięczny zawód, niezwykle ciekawy, ale niestabilny, niepewny.
- Jaka jest Lenka? Czym panią zaskakuje?
- Jest moim oczkiem w głowie, największym szczęściem. Uczy się szybko nowych rzeczy. Niesamowite jest to, że z dnia na dzień wstała, zaczęła się bawić w chowanego, rozumie słowo "nie wolno". Każdy dzień z nią jest pełen wrażeń. Kiedy mnie z nią nie było i została przez tydzień z dziadkiem, rozpoznawała mnie na zdjęciach.
- Nie próżnuje pani...
- Oprócz pracy nad serialami "Tylko miłość" i "Złotopolscy" biorę udział w nowym filmie według scenariusza Ilony Łepkowskiej "Randka w ciemno", a wraz z moim partnerem Piotrem (Grabowski - przyp. red.) w filmie "Komisarz Blond i wszystko jasne" gramy parę rosyjskich agentów.
- Nie obawiała się pani pracy z partnerem życiowym?
- Nie, ten film to fabuła, więc nasze wspólne granie nie trwa więcej niż siedem dni. Udział w serialu, gdzie spędza się ze sobą dużo więcej czasu, mógłby być trudny do zniesienia i tego będziemy starali się unikać.
- Ścięła pani włosy. Mówi się, że takie zmiany oznaczają zmiany w życiu...
- Ścięcie włosów to dla mnie duża zmiana, chciałabym je też rozjaśnić, ale na razie nie mogę tego zrobić ze względu na wizerunek, role w serialach. Jak każda kobieta lubię coś zmieniać w swoim wyglądzie. W życiu natomiast mam tak dobry czas, że nie chciałabym niczego zmieniać.