Ewa Krawczyk pożegnała ukochanego męża. Krzysztofa nie ma już z nami, w co trudno uwierzyć. W Łodzi, 10 kwietnia, odbyła się msza pożegnalna wielkiego artysty. Jego ukochana Ewa towarzyszyła mu w ostatnim pożegnaniu. Siedziała w pierwszym rzędzie i nie kryła wzruszenia. Pożegnanie było bardzo emocjonalne. Kazanie biskupa Antoniego Długosza, w którym nawiązał do ich wielkiej miłości:
ZOBACZ TAKŻE: Pogrzeb Krzysztofa Krawczyka. Wszyscy czekali na przemówienie żony. Nie dała rady, przed mikrofonem wystąpił menadżer
- Choć Krzysztof przemierzył cały świat, od Las Vegas po Krym, znalazł u boku kochającej żony Ewy swój mały raj na ziemi. (...) Ewę, Krzysztofa juniora, brata Andrzeja, najbliższą rodzinę i nas wszystkich pozostawiła w wielkiej żałobie. (...) Modlił się przed każdym koncertem, wciąż dawał świadectwo mimo przeciwności losu
SPRAWDŹ: Pogrzeb Krzysztofa Krawczyka [RELACJA]
Tym bardziej trudniej było się rozstać. Gdy przeszedł czas na wyprowadzenie trumny z ciałem artysty, Ewa Krawczyk pocałowała ją i objęła z ogromną miłością. Nie kryła łez ani smutku, z którym mierzy się po stracie ukochanego. Zdjęcia wdowy po artyście znajdziecie w naszej galerii.
Ewa Krawczyk czuwała przy trumnie Krzysztofa również na cmentarzu w Grotnikach, gdzie również nie kryła łez i wielkiej rozpaczy. Ostatni raz zbliżyła się do trumny, pocałowała ją i objęła z ogromnymi łzami w oczach. To dla niej bardzo trudne. U boku Krzysztofa spędziła prawie 40 lat życia. Bardzo się kochali. Przed samym złożeniem ciała artysty do grobu wypowiedziała słowa "Nie róbcie tego".