Wdowa po piosenkarzu ma za sobą trudny czas. Musiała zmierzyć się z pierwszymi samotnymi świętami i nie ukrywała, że nie wyobraża sobie tego czasu bez ukochanego męża. Ewa Krawczyk wciąż nie może dojść do siebie po śmierci Krzysztofa, który był dla niej cały światem. Gdy myślała, że najgorsze ma już za sobą, spadła na nią kolejna okropna wiadomość. Okazało się, że straciła połowę renty po zmarłym mężu. Stało się tak przez jej pasierba, który od dłuższego czasu walczył o to świadczenie z ZUS-u. Od dawna skarżył się, że ma bardzo trudną sytuację finansową. Co ciekawe, Ewa nie wiedziała, że syn Krawczyka złożył taki wniosek w urzędzie.
- Tak, to prawda, Krzysztof Krawczyk junior dostał połowę renty rodzinnej Ewy Krawczyk. Walczył o nią sam Krzysztof, partnerka Krzysia Kasia, a także pomagający mu bardzo Krzysztof Cwynar. To oni drążyli ten temat. Krzyś bardzo się z tego cieszy, bo powoli staje na nogi i już nie musi się bać tak o swoją przyszłość. Sprawiedliwości stało się zadość - cieszy się Marian Lichtman (74 l.) w rozmowie z Faktem.
Lichtman od dłuższego czasu pomaga synowi Krawczyka. Wspiera go, a nawet wspólnie tworzą. - Nagraliśmy właśnie piosenkę „Dziękuję bardzo”, która jest podziękowaniem dla wszystkich ludzi, którzy Krzysia wspierają. Jest już nagrana, ale chcemy, żeby powstał do niej też teledysk. Krzyś to zaśpiewał naprawdę bardzo fajnie - dodaje Marian.
Pasierb zabrał Ewie Krawczyk 750 złotych
Gdy na konto Ewy Krawczyk przyszła renta po ukochanym mężu, odkryła, że jest ona o połowę mniejsza. Nie ukrywała swojego zaskoczenia tym faktem.
- Nie wiem jednak, dlaczego tak się stało, ale to prawda, że dostałam 750 zł mniej. Czy to idzie na konto Krzysztofa Juniora nie wiem, muszę się skontaktować z prawnikami i księgową. To dla mnie emocjonalnie bardzo trudna sytuacja, tu nie chodzi o pieniądze, a bardziej o emocje - powiedziała Faktowi wdowa po Krzysztofie Krawczyku.
Zapewnia jednak, że nie czuje do niego żalu:
- Dowiedziałam się, że pieniądze z renty należą się Krzysztofowi juniorowi. I skoro tak, i jest to zgodne z prawem, to ja tego nie neguję. Nawet się cieszę, że, ma coś, co zgodnie z prawem mu się należy. Tu naprawdę nie chodzi już o moją kieszeń - dodaje.