To nie była miłość od pierwszego wejrzenia. Hanna i Wojciech Pokorowie chodzili do tej samej szkoły. Połączyła ich przyjaźń, która z czasem przerodziła się w prawdziwe uczucie. Aktor zdobył serce przyszłej żony, udając jej serdecznego kolegę.
Wojciech Pokora mógł zawsze liczyć na wsparcie ukochanej. To ona namówiła go do przyjęcia roli w "Poszukiwany, poszukiwana". Co ciekawe, filmowa Marysia występowała w sukience żony aktora, którą ta sama wykonała na szydełku.
Pokora szczerze nienawidził produkcji, która przyniosła mu tak gigantyczną sławę. Fani nękali go nocnymi telefonami i małżeństwo kilka razu zmieniało numer. Zamęczały ich także fanki, które, jak wspomina żona, chciały go "uszczęśliwić".
Kiedy coś szło nie po myśli pani Hanny, ta bez wahania wystawiała ukochanemu walizki za drzwi. - Nie raz. Jak się coś działo, a on nie działał zbyt szybko, to natychmiast miał walizki przed drzwiami. Z powrotem wnosił te walizki do domu i na kolana, że on mnie i tylko mnie i nie wyobraża sobie życia beze mnie. Powtarzał, że żadne dziewczyny go nie interesują - wspomina żona Wojciecha Pokory w "Alarmie".
Po śmieci Wojciecha Pokory, życie jego żony stanęło w miejscu. - Zupełnie skamieniałam. Od razu po śmierci męża przeniosłam się do jego do pokoju. Natychmiast, w parę godzin po jego śmierci. Wydawało mi się wtedy, że ciągle jest przy mnie, ciągle jest ze mną, że go czuję jak jestem tam. Było mi lepiej, zbierałam się, nie dawałam się, ale było mi bardzo ciężko, jest mi bardzo ciężko i będzie mi bardzo ciężko do końca - wyznała Hanna Pokora.