- Stałem w korku. We wstecznym lusterku widziałem czarnego mercedesa, który dość szybko, może za szybko, zbliżał się do mnie. Nie miałem gdzie uciekać, no i bęc! - mówi Czejarek. - Cóż było robić, spytałem, czy pani ma ubezpieczenie. Spisaliśmy oświadczenie, że stłuczka była z jej winy. I pojechałem dalej... - dodaje.
- On po prostu przyhamował zbyt gwałtownie. Ale załatwiliśmy wszystko polubownie - zapewnia Iwona.