Mało jest tak bezpośrednich osób jak Dorota Wellman. Prowadząca "Dzień Dobry TVN" niejednokrotnie żartowała na własny temat, wyśmiewając między innymi swoją posturę. Wellman mówi wprost: jestem gruba, ale nie czuję się przez to gorsza czy niedoceniana.
- Nigdy się nie głodziłam, nigdy się nie biczowałam z powodu mojej wagi. Oczywiście, jestem na różnych dietach, ale raczej zdrowotnych, bo pewnych rzeczy po prostu nie powinnam jeść – powiedziała w rozmowie z Plejadą. Natomiast nie powieszę się z tego powodu, że wyglądam tak, jak wyglądam. Oczywiście, wolałabym być chudsza, ale nie dam sobie wmówić, że jestem gorsza z powodu mojej figury, bo nie jestem.
Dziennikarka uważa, że wartość człowieka opiera się na tym, co ma w środku i jakie poglądy wyznaje, a nie na tym, jaki rozmiar nosi.
- Jak spojrzymy na ulicę, to zobaczymy, że ludzie są naprawdę różni. Powinniśmy szanować każdego człowieka – niezależnie od wieku, wagi, orientacji, wzrostu czy pochodzenia społecznego. Ważne jest to, jacy jesteśmy. Jak to mówią – pokaż kotku, co masz w środku – dodaje.
Wellman szczerze opisuje swój wygląd, nie zgadzając się na wymijające określenia typu "puszysta" czy "pulchna". Dziennikarka jest pogodzona ze swoją wagą, na którą nie może nic poradzić. Dlaczego? Odpowiedzią jest poważna choroba, która powoduje, że codzienność Doroty przypomina piekło: mimo utrzymywania diety, w ogóle nie chudnie.
- Wyglądam, jakbym zjadła świnię w całości, a na moim talerzu ląduje zwykle zielenina. Jeśli cieknie mi ślinka, to na widok kolorowych sałat, a nie mięsa. Choroba, która mnie dotknęła, powoduje otyłość i choćbym stanęła na głowie i zrobiła pirueta, to nie będę szczupła – wyjawiła Plejadzie. Ćwiczę, jem zdrowo, dbam o siebie, jestem pod opieką lekarzy, ale z pewnymi rzeczami nie wygram.