Patrząc na piękną Weronikę, aż trudno uwierzyć, że ta uśmiechnięta dziewczyna miała trudne dzieciństwo. Wychowała się bez rodziców, u dziadków.
- Matka odeszła od ojca, gdy miałam 1,5 roku. Do tej pory nie wiadomo gdzie jest. Ojciec mieszka w Toruniu z nową rodziną, rzadko się widujemy. W czasie liceum jeździłam tam czasami i chodziłam na imprezy - wyznaje w rozmowie z "Super Expressem". - Kiedyś brakowało mi bardzo matki. W wieku 13-14 lat potrzebowałam jej najbardziej, wtedy jej szukałyśmy wraz z babcią. Dotarłyśmy jedynie do siostry mamy. Teraz nie chcę już wiedzieć gdzie jest. Nie szukam, jej - mówi ze smutkiem w głosie.
Patrz też: Weronika Lewicka będzie nową gwiazdą stacji TVN?
Weronika była wzorową uczennicą. I śliczną dziewczynką. - Od pierwszej klasy podstawówki byłam najwyższym dzieckiem, już w wieku 13 lat miałam 170 cm wzrostu - mówi Weronika. - W podstawówce razem z babcią odrabiałam lekcje, uczyłam się do zaliczeń, babcia często poszerzała moją wiedzę. A w liceum mieszkałam w internacie, troszkę gorzej się uczyłam. Może ze względu na to, że nie mogłam przyzwyczaić się do nauki bez pomocy babci - śmieje się.
Kiedy dorastała, dziadkowie nie pozwalali jej na imprezowanie. W grę wchodziły jedynie szkolne dyskoteki. - Zdarzało się, że uciekałam z domu, na parę godzin, po kłótniach z dziadkami - mówi zawstydzona Lewicka. - Potem trafiłam do "Top Model" i moje życie się zmieniło. Za udział w show wyrzucili mnie z liceum katolickiego...
Ale w jej rodzinnych Kielcach zarówno ona, jak i jej babcia, stała się popularna. Starsza pani odbierała wiele słów poparcia i otuchy nawet od przechodniów na ulicach. - Babcia jest teraz dumna ze mnie - podkreśla modelka.
A jak sobie poradzi w programie? Zobaczymy już we wrześniu.