- Jestem niewinna. Powtarzałam to od chwili, kiedy mnie aresztowano - mówiła w piątek Weronika Marczuk z wyraźną ulgą. Do czasu, kiedy prokuratura nie umorzyła śledztwa, groziło jej bowiem do ośmiu lat więzienia. Zarzucano jej, że chciała łapówki za pomoc w korzystnej prywatyzacji spółki Wydawnictwo Państwowo-Techniczne.
Przeczytaj koniecznie: Weronika Marczuk wróciła na salony - ZDJĘCIA!
Celebrytka została zatrzymana we wrześniu 2009 roku w jednej z warszawskich restauracji. Słynny agent CBA Tomasz Małecki, który podawał się za przedstawiciela firmy budowlanej, przekazał jej wtedy pierwszą ratę obiecanych pieniędzy za pomoc przy prywatyzacji. W torebce z napisem "Emporio Armani" Marczuk przyjęła 100 000 złotych i prawie zaraz trafiła do aresztu.
Z dnia na dzień jej życie kompletnie legło w gruzach. Straciła pracę, szansę na kolejne kontrakty w telewizji, musiała nawet zrzec się drugiego nazwiska po byłym mężu, aktorze Cezarym Pazurze (49 l.).
- Nikt nie jest w stanie przywrócić mi tego, co straciłam - mówiła Marczuk. - Jedyną instytucją, którą obwiniam za półtora roku życia poza światem, jest Centralne Biuro Antykorupcyjne - dodała. Co dalej? - Teraz chcę wreszcie żyć. Prowadzić firmę. Wrócić do życia, które prowadziłam. Mam już pewne propozycje zawodowe i będę je rozważać - powiedziała.
Weronika Marczuk została oczyszczona z zarzutów, tymczasem problem może mieć były szef CBA Mariusz Kamiński (46 l.). Prokuratura chce zbadać, czy kierowana przez niego instytucja nie złamała prawa, zastawiając na Marczuk zasadzkę.
Kamiński nie zamierza milczeć w tej sprawie. Po południu wydał oświadczenie. "Nie rozumiem, i w świetle materiałów dowodowych CBA nie akceptuję, zmiany stanowiska prokuratury. (...) To przecież Prokurator Generalny wyrażał w 2009 r. zgodę na czynności CBA, a jego zastępca był na bieżąco informowany o ich przebiegu. Prokuratura odrzucając materiał operacyjny CBA, pozbawiła się tym samym kluczowych dowodów w tej sprawie" - napisał Kamiński.
Weronika Marczuk
Aktorka, prawniczka, bizneswoman - została zatrzymana przez funkcjonariuszy CBA 23 września 2009 r. Zarzut: przyjęcie 100 tys. złotych łapówki i planowane przyjęcie kolejnych 450 tys. złotych w zamian za pomoc w "ustawieniu" prywatyzacji Wydawnictwa Naukowo-Technicznego. Według CBA Marczuk miała pomóc fikcyjnej firmie (stworzonej przez Biuro) Estate Management Poland Ltd. Jej przedstawicielem był podstawiony agent Tomasz Małecki. Po prowokacji celebrytka trafiła do aresztu. Opuściła go już po trzech dniach po wpłacie 100 tys. zł kaucji. Kaucję wraz z paszportem zwrócono jej w listopadzie ub. roku.
Agent Tomek, czyli Tomasz Małecki (34 l.)
Były funkcjonariusz CBA z ok. 4 tys. zł emerytury. Zasłynął m.in. rozpracowywaniem posłanki Beaty Sawickiej (47 l.) i Weroniki Marczuk (40 l.). Sprawa posłanki PO oskarżonej o łapownictwo trafiła do sądu. Ale została umorzona. Ostatnio opowiedział o sobie i swojej tajnej pracy w książce "Spowiedź". Stała się ona teraz podstawą postępowania prokuratury o ujawnienie tajemnicy.
Zobacz koniecznie: Agent Tomek zarobił na książce już ponad 100 tysięcy! SONDA