- Jest pan jednym z nielicznych aktorów, który gra w serialach, ale nie występuje w kilku jednocześnie...
- Rola Kromera jest moją pierwszą znaczącą rolą po dość długiej przerwie. Praktycznie od czasu postaci Marszałka z "Miodowych lat". W okresie między tymi rolami zagrałem tylko kilka epizodów...
- Często pan odmawia udziału w serialach?
- Tak. Szczególnie ostatnio to mi się zdarzało. Dostałem kilka propozycji, ale nie były zbyt interesujące. Proponowano mi znów zagranie dyrektora, prezesa albo biskupa. W takie postaci wcielałem się już tysiąc razy. Zagranie ich po raz tysiąc pierwszy nie przyniosłoby nic poza nudą. Moją i widza. Zamiast pracować bez zapału, wolę w tym czasie... namalować obraz.
- Ale w "Wiadomościach z drugiej ręki" też gra pan człowieka na stanowisku, właściciela stacji telewizyjnej. Co sprawiło, że tę rolę pan przyjął?
- Liczba konfliktów, w jakie wikła się bohater, w dodatku w wielu sferach jego życia... Te relacje z różnymi ludźmi, o dużym ładunku emocjonalnym sprawiają, że Kromer nie jest postacią nudną. To spora rola, dlatego mogę się w niej rozwijać, spokojnie ją budować, bo z każdym dniem dowiaduję się o moim bohaterze coraz więcej.
- Kim więc jest Kromer - łajdakiem czy uczciwym człowiekiem, któremu los skomplikował życie?
- Nie chcę dowiedzieć się zbyt szybko, kim jest. I nie chcę obnażyć go zbyt szybko przed widzami... Wolę go poznawać powoli. Chcę, by mnie zaskakiwał, żeby reagował różnie w różnych sytuacjach, by nie powielał znanych już widzom zachowań. Na razie reżyserzy pozwalają mi na takie prowadzenie bohatera. Z drugiej strony nie znaczy to, że jest postacią nieprzewidywalną. Jednak chcę, by nie był jednowymiarowy.
- Asystentkę Kromera, Magdę, gra Maja Hirsch. Jest między wami dobra aktorska chemia...
- Tak, chociaż ja nazywam owo porozumienie radiofonią. I ta "radiofonia" zgodziła nam się od pierwszego wejścia na plan, od pierwszych wspólnych scen.
- A co pan namalował w czasie wolnym od ról w serialach?
- Usiłuję zmierzyć się z bardzo trudnym tematem - drzewa. Mam przed moimi oknami ich mnóstwo, taką barwną różnorodność w pięknych światłach, a na dodatek w odbiciach wodnych, bo rosną nad jeziorem, że ten widok codziennie bardzo mnie porusza. Chcę przenieść go na płótno...