"SE": - Pamiętasz początki swojej fascynacji ekologią?
Iza Miko: - Mama zawsze uczyła mojego brata i mnie, żeby pół dnia spędzić dla siebie, a pół dla kogoś albo czegoś innego. Jakoś to się przeobraziło w ekologię. Mamy wybór, czy kupić organiczny produkt, czy normalny, czy robić recycling, czy wyłączyć wodę przy myciu zębów czy nie. Znalazłam sposób na prezentowanie tego w sposób zabawny, więc stwierdziłam, czemu nie.
- Rzeczywiście na swoim blogu robisz to z przymrużeniem oka. Ślina psa i wódka to dobry sposób na...
- Wódka jest świetna na włosy, ślina psa na skórę, działa antybakteryjnie.
- A twoje ostatnie odkrycie?
- Olejek arganowy, wyciskany z kupy osiołka. Byłam zaskoczona tym faktem. Ostatnio pojechałam do Maroka, skąd ten olejek pochodzi i jest dosyć drogim olejkiem. Pewnie dlatego, że proces wyciskania olejku z tej kupy musi być pracochłonny (śmiech). Podobno osiołki jedzą owoce arganowe i to jest jedyny sposób, żeby uzyskać ten olej. Jest świetny na skórę, włosy, na wszystko.
- Podobno zdobywanie tego olejku w Maroku przypłaciłaś zdrowiem?
- W Maroku byłam dlatego, że produkuję tam film... Było kilka rzeczy, które chciałam kupić i olejek był jedną z nich, ale bardzo się rozchorowałam. Złapałam jakąś bakterię, od jakiegoś zwierzątka. Ale nie wyciskałam olejku z osiołka (śmiech)! Przez tę chorobę otarłam się o śmierć. W ciągu sześciu godzin moje ciało straciło dużo krwi i wody. Szpital był półtorej godziny od naszego hotelu. Lekarz stwierdził, że nie przeżyję tej podróży. Lekarstwa, zastrzyki dostałam na miejscu. Miałam wysoką temperaturę, halucynacje... Straszna sprawa, ale na całe szczęście jakoś z tego wybrnęłam.
- Kiedy wracasz do Polski, jaka jest twoja pierwsza myśl, gdy lądujesz?
- Dom. Tu się urodziłam i wychowałam, to szczególne, specjalne miejsce w sercu. Tu jest moja rodzina. Polska zawsze będzie częścią mojego życia. Nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej.
- Jest szansa, że wrócisz do Polski na stałe?
- Drugi dom jest tam, w Los Angeles. Głównie chodzi o pogodę. Jak się okazało, polskiej zimy nie mogę znieść. Przejście kilku kroków z domu do samochodu to jest dla mnie straszna walka. Moje ciało, skóra zrobiła się cienka, może przez słońce w Los Angeles. Naprawdę jest mi trudno oddychać tym zimnym powietrzem. Kocham lato i wiosnę w Polsce. Jestem rozpieszczona tym kalifornijskim słońcem.
- Stawiasz pierwsze kroki jako producent. W twoich filmach pojawili się znani aktorzy...
- Melanie Griffith, Sienna Miller, Freida Pinto. No i Tom Cullen - młody zdolny aktor, o którego mocno walczyłam. Udało mi się przekonać reżysera, bo teraz to Tom kradnie wszystkie sceny. Jako producent wożę też aktorów. To mnie nauczyło pokory. Producent jest od wszystkiego - pójdź, załatw, pokrzycz, pogłaskaj. A ja jestem dobra w negocjacjach, jestem twarda, nie podchodzę do tego emocjonalnie jak większość ludzi. Idę spać i nie martwię się, choć jest to stres, bo jesteśmy odpowiedzialni czasem za ok. 20 milionów...
- Twarda babka z ciebie?
- Zawsze jestem tą osobą, która musi powiedzieć nieprzyjemne rzeczy, że aktor ma włosy źle obcięte, że spódnica jest zbyt obcisła. Zastanawiam się, dlaczego tak to jest, że jestem tym złym gliną o twarzy anioła.
- Kiedy zobaczymy cię w jakiejś polskiej produkcji?
- Jeśli zdarzy się coś właściwego, to na pewno wrócę i zagram. Myślę, że czemu nie. Ja na nic nie naciskam, samo przyjdzie.
- Jakieś postanowienia noworoczne?
- Muszę więcej medytować... Niby staram się medytować codziennie, to jest moja podstawa, ale jak podróżuję, to medytuję mniej. Muszę też pić więcej wody. Mama mówi, żebym więcej jadła, ale to pewnie każda mama mówi.
Iza Miko, właściwie Izabella Anna Mikołajczak
Pochodzi z rodziny aktorskiej. W młodości występowała w grupie Fasolki, a pierwszym jej filmem był "Pan Kleks w kosmosie" z 1988 r. W wieku 14 lat wyjechała do USA, aby uczyć się tańca. Parała się też aktorstwem i była modelką. Jej najbardziej znane filmy to "Wygrane marzenia", "Straceni", "Dom Usherów", "W rytmie hip-hopu 2" oraz "Kochaj i tańcz". Znana propagatorka ekologicznego stylu życia.