Mariusz Bonaszewski kilka lat temu wystąpił w serialu "Przyjaciółki". To właśnie wtedy, jeden z widzów zauważył u aktora niepokojące objawy świadczące o chorobie mózgu. Na planie mąż Doroty Landowskiej dziwnie się poruszał. Zdesperowany lekarz zadzwonił do "Dzień dobry TVN" i poprosił, by przekazać aktorowi, że powinien udać się na badania. Bonaszewski musiał przejść skomplikowaną operację mózgu. Później czekała go rehabilitacja.
- To niesamowite, że lekarz we właściwym momencie zasiadł przed telewizorem, a pacjent potraktował jego słowa poważnie. Miał szalone szczęście, że trafił na świetnego specjalistę - czytamy w "Dobrym Tygodniu" sława osoby związanej z TVN.
Okazało się, że u słynnego aktora znanego z "Na dobre i na złe", zdiagnozowano gruczolaka przysadki mózgowej. Diagnoza została postawiona już w 2015 roku, jednak Bonaszewski nie został o tym poinformowany. - Dwa lata temu dzwoniłem do telewizji, żeby powiedzieć, co panu dolega. Ale oni chyba panu tego nie przekazali - mówił lekarz podczas pierwszej rozmowy z pacjentem. Do gabinetu lekarskiego aktor trafił w 2017 roku. - Grałem wówczas trudny spektakl, w czasie którego co wieczór traciłem dwa kilogramy. Przychodziłem do domu, nie chciało mi się spać. Budziłem się o 6 rano i szedłem biegać. (...) Wiedziałem, że jestem na jakimś dopingu, ale nie wiedziałem na jakim... - opowiadał Mariusz Bonaszewski. - Umarłbym na serce, bo serce w takiej chorobie też rośnie i dochodzi do zawału - dodał.