Jerzy Bralczyk jednoznacznie: Pies zdechł, a nie umarł
Prof. Jerzy Bralczyk dla kilku pokoleń Polaków jest autorytetem w dziedzinie językoznawstwa. W ostatnich lata naukowiec jednak zaczął wzbudzać pewne kontrowersje. Część osób uważa niektóre jego opinie za przestarzałe. Kto by się jednak spodziewał, że z powodu jednej wypowiedzi prof. Bralczyka na antenie TVP wybuchnie taka wielka afera! A poszło o... psy! - Nie pasuje mi "adoptowanie" zwierząt (chodzi o sformułowanie - red.). Jednak co ludzkie, to ludzkie. Jestem starym człowiekiem i preferuję te tradycyjne formuły i sposób myślenia. Nawet mówienie, że choćby najulubieńszy "pies umarł", będzie dla mnie obce. Nie, pies niestety zdechł - podkreślił Jerzy Bralczyk. Za te słowa na profesora wylała się fala hejtu. Afera dotarła nawet do wyższych sfer! Karolina Korwin-Piotrowska w rozmowie z Pudelkiem stwierdziła, że współczuje profesorowi "zmurszałego i pozbawionego empatii podejścia do naszych braci mniejszych".
W naszej galerii prezentujemy zdjęcia Dody, która śpi z psem
Wielka psia afera po słowach prof. Jerzego Bralczyka
Gdy wybuchła afera, z prof. Bralczykiem skontaktował się Onet. - Nie śledzę burzy. Obrazili się na mnie psiarze? Nie adoptujemy psów, adoptujemy ludzi - zaznaczył po raz kolejny. Odniósł się też do "umierania" zwierząt. - To nie o to chodzi, że nie powinniśmy tak mówić. Możemy, jeżeli ktoś chce. Jednak właściwym słowem, które jest używane w polszczyźnie na określenie śmierci zwierzęcia, jest to, że zdycha. Zdychają i lwy, i komary, i psy, i inne zwierzęta. Niestety, przez wieki zyskało ono negatywne skojarzenie. Umieranie zwierząt jest pewnym nadużyciem metaforycznym tego słowa. I tak jak można powiedzieć, że "umierają idee" czy "umierają państwa", tak można powiedzieć i o zwierzętach. Ale właściwym, pierwotnym słowem jest właśnie "zdychać" - argumentował profesor. To chyba nie przekonało jego adwersarzy. Jerzy Bralczyk już nie ma siły. Jest roztrzęsiony z powodu całego zamieszania. - Mam tego dosyć. Już tak się to teraz rozgęściło strasznie, czy zagęściło raczej. Jestem już zmęczony tym wszystkim... - powiedział dziennikarzowi Pudelka i polecił mu, żeby zadzwonił za jakiś czas.
Nie przegap: Jerzy Bralczyk znokautował uczestników dyktanda