Tomasz Sekielski przyznał, że odchudzanie jest dla niego walką o życie. Niedawno żartował, że mógłby być zapisany w Księdze Guinessa jako najgrubszy korespondent wojenny na świecie. Kilka miesięcy wystarczyło, żeby udało mu się sporo odchudzić.
Szczere wyznanie Tomasza Sekielskiego: Walczę o życie!
W rozmowie z magazynem "Viva", Tomasz Sekielski i jego żona Anna, zdradzili jak dziennikarz walczył ze zbędnymi kilogramami. Zdradził ile już schudł.
- Jak dotąd 50 kilo. Muszę się przyznać, że przed operacją byłem niesubordynowany. Nieraz, gdy siedziałem do późna w nocy, odnajdywałem schowane słodycze i zajadałem nimi stres. Ania zawsze pilnowała, abym żył zdrowo, ale to ja sam się zaniedbałem - powiedział dwutygodnikowi.
W rozmowę wtrąciła się także jego żona. - Próbowałam już wcześniej Tomka przekonać, aby to zrobił. Myślę, że to był ostatni dzwonek. Uświadamiałam mu, jak bardzo się boję o jego życie - wyznała.
Tomasz Sekielski przyznał, że jego obżarstwo, można było porównać do alkoholizmu. - Ale to tak jak alkoholikowi mówić, aby nie pił, bo się zapije na śmierć. Nic nie trafiało - dodał.
Na szczęście teraz dziennikarz je o wiele mniej. Przez to zdarzają mu się dziwne sytuacje.
- Jem jedną dziesiątą tego co dawniej. Ale jadam wszystko. Teraz podczas wyjazdu, kiedy zjadłem cztery łyżki zupy w restauracji, właścicielka obraziła się, że mi coś nie smakowało. Popatrzyła na mnie podejrzliwie, bo jednak jestem ciągle duży. Nie kojarzę się z kimś, kto zostawia resztki na talerzu - wyjawił.