– Wielokrotnie słyszałam, że jestem do niej podobna. Coś w tym jest. Kiedy mam upiętą fryzurę, to tego podobieństwa aż tak nie widać, ale gdy mam rozpuszczone włosy, to niemal zawsze w miejscach publicznych ludzie biorą mnie za Marylę Rodowicz, co w gruncie rzeczy jest i miłe, i zabawne – uśmiecha się w rozmowie z „Super Expressem” pani Wiesia. – W sumie to mogłabym ją gdzieś zastąpić – dodaje z przymrużeniem oka i przyznaje, że całkiem nieźle radzi sobie wokalnie.
– Kiedyś należałam do chóru, ale ponieważ długo paliłam papierosy, miałam lekką zadyszkę. Na szczęście 10 lat temu rzuciłam ten nałóg i z moimi drogami oddechowymi już jest lepiej, więc teraz spokojnie zaśpiewam – zapewnia Kwiatek, która często dorabia sobie do emerytury jako statystka.