Wiktor Zborowski pojawił się 19 października na uroczystej premierze filmu "Bejbis" w jednym z warszawskich kin. Obecność jego, jego żony oraz jego młodszej córki nie była przypadkowa - w produkcji Andrzeja Saramonowicza (57 l.) zagrał bowiem jego zięć, Andrzej Wrona (34 l.). Aktor chętnie udzielał wywiadów. W rozmowie z reporterem "Super Expressu" ocenił nieodpowiedzialne zachowanie Jerzego Stuhra, który dwa dni wcześniej, mając 0,7 promila alkoholu we krwi, prowadził auto.
Wiktor Zborowski masakruje zachowanie Jerzego Stuhra. Napisał do jego syna
Wiktor Zborowski zapytany, czy poniedziałkowe wydarzenia bardzo zaszkodzą wizerunkowi wybitnego aktora, stwierdził:
- Nie wiem, czy jest to wielka rysa, no ale stało się. Źle się stało, fatalnie się stało, jest bardzo niedobrze, ale jest człowiekiem, każdy popełnia błędy. Jestem przekonany, że jakieś konsekwencje tego poniesie. Myślę, że jest na tyle mądrym człowiekiem, że więcej tak nie postąpi.
Jerzy Stuhr był oczywiście już bohaterem wtorkowego wydania "Wiadomości" w TVP. W materiale Adriana Boreckiego został nazwany celebrytą.
- W Polsce słowo "celebyta" ma wydźwięk pejoratywny, natomiast na świecie nie. U nas służy to chęci obrażenia kogoś, tak jak w przypadku Jerzego Stuhra.
Jednocześnie Zborowski dodał, że pokusił się o wysłanie wiadomości do Maćka Stuhra (47 l.), z którym grywa w teatrze. Jest mu przykro, że młodszy kolega po fachu zbiera cięgi za wybryki swojego ojca.
- Z Jerzym kontaktu nie miałem, miałem jedynie z Maćkiem, którego starałem się wspierać, bo dostaje rykoszetem. Otrzymuje bardzo przykre słowa i napaść ze strony zachwyconych tym zdarzeniem ludzi.
Czekamy na dalszy rozwój wydarzeń. Jerzy Stuhr w oświadczeniu, które przekazał za pośrednictwem swojego syna, wyznał, że współpracuje z odpowiednimi służbami, które zajmują się jego sprawą.