Sąd w Toruniu skazał Michała na zapłatę 70 tysięcy złotych, za skopiowanie tekstu piosenki pewnego skazańca. Utwór, który rzekomo został splagiatowany, to "Jeanny - end of the story".
Piosenkarz zapowiadał, że nie ma absolutnie takiej możliwości, by zapłacił 70 tysięcy więźniowi, który odsiaduje wyrok za zabójstwo. Wiśniewski powiedział, że prędzej sam pójdzie do więzienia.
Jak pisze "Życie na gorąco", poeta z Krakowa Józef Baran, dowiedziawszy się o procesie piosenkarza, zgłosił się do prokuratury, by przedstawić nowe dowody. Krakowiak utrzymuje, że to on jest od lat autorem tekstów kopiowanych przez skazanego więźnia.
- To skandal! Najgorsze jest to, że B. dostał już zasądzoną kwotę od Universal Music Polska, która w momencie rozpoczęcia procesu reprezentowała mnie jako artystę. Jeśli ktoś poprosi mnie teraz o pieniądze, powiem "nie" - powiedział Wiśniewski.
Ta historia chyba jeszcze bardzo długo nie doczeka się finału. Teraz to już w ogóle nie wiadomo, kto jest autorem spornego tekstu. Czy teraz krakowski poeta pozwie więźnia czy może Michała Wiśniewskiego?