Michał Wiśniewski przez lata był jednym z najpopularniejszych piosenkarzy w Polsce, a koncerty zespołu Ich Troje przyciągał tłumy fanów. Dzisiaj, po 27 latach, grupa nadal cieszy się dużym zainteresowaniem. Jakiś czas temu na rynku wydawniczym ukazała się książka "Ich Troje. Biografia", napisana przez Michała Wiśniewskiego, Jacka Łągwę i Annę Świątczak. Publikacja podsumowuje prawie trzy dekady działalności zespołu na polskiej scenie muzycznej. Znajduje się w niej również wiele nieujawnionych dotąd faktów z życia członków grupy. Z książki dowiadujemy się na przykład, że Andrzej Lepper zaproponował zespołowi trasę koncertową w ramach kampanii wyborczej Samoobrony. Miał on zapłacić artystom 5 milionów złotych! Możemy w niej również przeczytać o problemach finansowych Jacka Łągwy, które doprowadziły go do bankructwa.
Jedna z historii, którą przytoczył Michał Wiśniewski dotyczy zakrapianego wieczoru w towarzystwie dziennikarza, Marcina Prokopa. Obaj panowie mieli rozmawiać na tematy z ich życia prywatnego. W pewnym momencie padło zdanie, że Magda Femme, pierwsza żona lidera Ich Troje, odeszła do kobiety. Po spotkaniu Wiśniewski otrzymał wywiad do autoryzacji, w którym znalazły się jego wypowiedzi nagrane przez Prokopa bez jego zgody. Dziennikarz podobno miał upierać się, że wywiad jest już w druku i nie można go wycofać.
Przyszedł do mnie na wywiad do "Gali". Rozmawialiśmy, piliśmy wódkę. Po skończonym wywiadzie dyskutowaliśmy, jak to dwóch pijanych facetów, między innymi o kobietach. Wtedy na pewno padło zdanie, że Magda odeszła do kobiety. Spotkaliśmy się w sobotę, a w poniedziałek dostałem tekst do autoryzacji. Kiedy zobaczyłem ten wywiad, powiedziałem, że go chyba popie...liło i absolutnie nie zgadzam się na autoryzację takich prywatnych rozmów. Wtedy zostałem poinformowany, że wywiad już jest w druku. Gdy postraszyłem ich adwokatem, powiedzieli, że wszystko mają nagrane. Podczas wywiadu Marcin wyłączył przy mnie dyktafon. Najwyraźniej kiedy wyszedłem z pokoju, ponownie go włączył. To było mega kur...kie zagranie. Gościu zrobił karierę, ale szedł do celu po trupach - wspomina piosenkarz.
Polecany artykuł:
Do zarzutów Wiśniewskiego odniósł się sam Prokop. W długim wpisie na swoim profilu na Facebooku podkreślił, że spotkanie nie miało charakteru towarzyskiego, a on nigdy nie pije alkoholu podczas pracy. Zapewnił również, że dyktafon był cały czas włączony, czego Wiśniewski miał być świadomy. Co więcej, Prokop oszczędził intymnych szczegółów podczas spisywania wywiadu. Po wysłaniu artykułu do autoryzacji, otrzymał zgodę na publikację od ówczesnego menadżera Wiśniewskiego. Miało to miejsce o poranku. Kilkanaście godzin później, wieczorem, mężczyzna miał zadzwonić do Prokopa i poinformować, że lider Ich Troje dopiero przeczytał wywiad i nie zgadza się na jego publikację. W tym czasie gazeta była już w druku.
Nie będę cię, Michale, straszył adwokatami, ani żądał przeprosin czy sprostowań, bo mam w życiu ciekawsze sprawy, niż zajmowanie się twoimi fantasmagoriami na mój temat [...], ale spróbuj się zachować przyzwoicie i proszę, nie powielaj więcej bzdur, które nie mają pokrycia w rzeczywistości. Życzę ci powodzenia w tym, czymkolwiek się aktualnie zajmujesz, bez mojego dalszego udziału w tej przygodzie - napisał Prokop.
Prokop dodał, że martwi się o pamięć Wiśniewskiego i "chyba jest z nią nie najlepiej". Rozumie jednak, że artysta mógł nieprawidłowo zapamiętać te wydarzenia, "zważywszy na upływ wielu lat i jego słynny, ówczesny tryb życia, sprzyjający zacieraniu granic pomiędzy prawdą a fikcją". Dziennikarz nawiązał do uzależnienia Wiśniewskiego od alkoholu.
Wiśniewski odpowiedział Prokopowi. "Celebrytą to jesteś ty"
Michał Wiśniewski postanowił odpowiedzieć Marcinowi Prokopowi. Piosenkarz opublikował post na swoim profilu na Facebooku, w którym oznajmił, że opisane przez niego wydarzenia miały miejsce i gdyby były nieprawdziwe, Prokop od razu podałby go do sądu. Ponownie zarzucił mu nieetyczne działania dziennikarskie i zasugerował, że w świecie rozrywki krążą niepochlebne informacje na jego temat.
Nie muszę tłumaczyć "rzeszom" jak potrafisz się zachowywać, bo wystarczy, że wyjątkowo często nasłucham się od organizatorów imprez na twój temat. Niejeden uśmiechnięty "pan" z telewizji okazywał się często "chamem i gburem". Jeden potrafi się do tego tego przyznać - drugi nie.
Wiśniewski podkreślił również, że w domu, w którym miał miejsce wywiad, przebywały inne osoby, a zatem ma on świadków, którzy mogą potwierdzić, kto raczył się alkoholem, a kto nie. Dodał również, że wywiad powinien rozstać autoryzowany przez osobę, która go udzieliła, więc przekazanie go do druku odbyło się bezprawnie.
Wywiad autoryzuje osoba, z którą został przeprowadzony a nie osoba obca, która go nigdy nie przeczytała. Bezprawnie, bez autoryzacji rozpoczęliście druk. Fakt? Normalne? Żadnych dla mnie kłopotliwych fragmentów w tym wywiadzie nie było. Nikt mnie za ten wywiad do sądu nie pozwał, bo to była prawda. Wyciągnięta z prywatnej rozmowy, której oczywiście nie chciałem podać dalej. Nagranej. Możesz być dumny byłeś jednym z prekursorów.
Na koniec Wiśniewski uderzył w Marcina Prokopa i nazwał go "celebrytą znanym z tego, że jest znany".
Celebrytą to jesteś ty, znany z tego, że jesteś znany. Ja jestem twórcą i autorem. Dramy z tego robić nie zamierzam. A teraz przygotuj się na jutro, bo czeka na ciebie milion kolejnych ważnych tematów w telewizji. I tak trzymaj, bo w sądzie byś się "wykrwawił", jak ten od sprzedaży 68 milionów płyt w Chinach… Karma to wiesz co...? - zakończył Wiśniewski swój post.