Czy rzeczywiście jesteś aż tak wzorową głową rodziny?
Chyba tak (uśmiech). Nawet mój przyjaciel kiedyś się dziwił, że przez cała karierę nigdy mi nie odbiło. Powiedział: „stary, przez tyle lat tylko jedna żona, dwoje dzieci i ciągle jesteś domatorem, to się wręcz nie zdarza w tej branży”. A jednak można! Pokusy były zawsze, jednak umiałem z nimi skutecznie walczyć. Bardzo doceniam, że udało mi się stworzyć fantastyczną rodzinę, do której zawsze chciało się wracać. W tym roku niestety odeszła moja ukochana żona Marta, ale wciąż mam przy sobie wspaniałe córki i wnuka.
Jaka była twoja żona?
Marta była fantastyczną kobietą. Miałem obok siebie anioła, który był dla mnie bardzo wyrozumiały. Dzięki niej nasze małżeństwo tak długo przetrwało bez żadnych większych perturbacji. Kiedy braliśmy ślub powiedziała do mnie: „Któreś z nas musi być normalne. Ty jesteś artystą, więc ja biorę na siebie prowadzenie domu i wychowywanie dzieci”. I ten układ świetnie sprawdzał się przez całe nasze wspólne życie. W naszym domu nigdy nie było niepotrzebnych awantur. Stworzyła mi dom, do którego zawsze chciałem wracać. Była piękną i mądrą kobietą. Nie znała się na muzyce fachowo, ale była pierwszą recenzentką moich utworów. Bardzo za nią tęsknię. Taka miłość zdarza się tylko raz.
Wierzysz, że jeszcze kiedyś twoje serce jeszcze dla kogoś zacznie bić mocniej?
Dziś wydaje mi się, że nie, ale podobno czas leczy rany. Nie zamykam się na świat, ale teraz na pewno nie czuję się gotowy na nową kobietę i nie wiem, czy jeszcze kiedyś będę...