Śmierć Franciszka Pieczki jest ogromną stratą dla polskiej kinematografii. Jego brak najbardziej odczują jednak najbliżsi: rodzina i przyjaciele. Podczas ostatniego pożegnania legendarnego aktora głos zabrała jego ukochana wnuczka, Alicja.
- O tym jak wielkim był aktorem mogłabym mówić godzinami, ale dla nas był dziadkiem, z którym mieszkaliśmy od urodzenia, dziadkiem, który codziennie rano robił nam herbatę z miodem, a bardziej miód z herbatą. Budził nas codziennie, żebyśmy nie zaspali. Odwoził nas do szkół i odbierał. Gdy byliśmy mali, zawsze chodziliśmy do niego do pokoju oglądać bajki i podjadać słodycze, które trzymał zawsze na szafie. Dziadkiem, który zawsze trzymał naszą stronę, gdy mieliśmy jakieś małe sprzeczki z rodzicami. Rodzina była dla niego najważniejsza - powiedziała łamiącym się głosem.
Alicja Pieczka podziękowała dziadkowi za udział w jej filmie
Dziewczyna jest studentką Warszawskiej Szkoły Filmowej. W rozmowie z "Super Expressem" z kwietnia 2022 roku Franciszek Pieczka wyznał, że nie ma już siły pracować i żegna się ze sceną. Mimo to postanowił zrobić wyjątek dla ukochanej Alicji i wystąpił w jej krótkometrażowym filmie. Wnuczka łamiącym się głosem podziękowała mu za ten gest.
- Jeżeli to słyszysz dziadku tam na górze, bardzo chciałabym Ci podziękować za zagranie ostatnio w moim filmie. Do końca życia będą pamiętać Twoje słowa: "Gdyby nie moja kochana wnusia, czołgiem byście mnie tu nie zaciągnęli" - zakończyła swoje przemówienie, łkając.